Tak, grawitacja może mieć wpływ, ale grawitacja na Marsie nie jest setki razy mniejsza, tylko nieco ponad dwukrotnie. Marcin Adamczyk w książce "Mity globalnego ocieplenia" policzył różnice pomiędzy temperaturą rzeczywistą na Marsie i Wenus, a temperaturą teoretyczną, która wynikałaby tylko z intensywności promieniowania i albedo tych planet i też mu wyszło, że CO2 jest co najmniej setki słabszym gazem cieplarnianym, niż to przedstawiają kapłani globcia. I porównuje się tam masy atmosfer, a nie samo stężenie CO2, żeby nie było tej różnicy grawitacyjnej.
Faktycznie, gdyby zmiany klimatu naprawdę były dla nas groźne, też uważam, że dałoby się je pokonać bez destrukcji przemysłu, transportu i energetyki (i hodowli zwierząt). Można zmienić nieco albedo Ziemi (czyli stopnień w jakim promieniowanie słoneczne jest odbijane/pochłaniane), przez wymóg malowania lub pokrywania wszystkich dachów na biało lub srebrzysto, pokrywanie różnych nieużytków jak np. właśnie fragmenty pustyni srebrzystymi płachtami, czy nawet umieścić w przestrzeni kosmicznej ekrany zmniejszające ilość promieniowania na Ziemię. To ożywienie pustyni to też - ale przy założeniu, że rzeczywiście CO2 jest przyczyną, a moim zdaniem to jest gigantyczne kłamstwo. Zresztą pochłanianie CO2 też rośnie w skali globalnej, bo roślinność w warunkach większego dostępu do tego gazu rośnie szybciej i bujniej. Ale tu zbliżam się do kolejnych badań naukowych, o których czytałem, a chyba zasługują one na osobny post.