A mialo byc tak milo i sympatycznie. Piatek mialem wolny od pracy. Porobilem zakupy z rana i czekalem na trening. Okolo godziny 13 zaczely mnie bolec plecy, a dokladnie prawy odcinek ledzwiowy. Pomyslalem sobie ze to nic takiego i z lekkim bolem poszedlem na sale treningowa. Rozgrzane cialo, trening z ostroznoscia. Niestety ledwo z wanny wyszedlem nie moglem ubrac bokserek. Polozylem sie na lozku i nie moglem sie posniesc. Sceny jak z filmu "Zjawa" kiedy to chcialem przesynac cialo na bok czy do przody. Ze lzami w oczach i bolu walczylem o kawalek poprawy pozycji. Panika w oczach i nie wiedzialem co robic bo nastepny dzien musialem jechac do pracy. Fizjoterapeuta fo ktorego dzwonilem niestety juz wieczorem nie podjechal. Na drugi dzien napisal ze taka wizyta to 300zl do klienta co na moje miasto to duza kwota. Jebac to! W ruch poszedl masazer dzieki ktoremu z bolem udalo sie wstac. Tabletki przeciwbolowe zapewne tez robote zrobily.
Zamienilem sie na posterunki w pracy zeby fizycznie nic nie robic. Ledwo wsiadlem do auta nastepnego dnia juz nie wspomne ze skarpetki ubierala mi partnerka. Podjechalem do apteki po plastry rozgrzewajace i jeden przeciwbolowy wzialem. (Zrobie recenzje w nastepnym poscie bo testuje kolejny dzien). Jest ciut lepiej bo przynajmniej moge sie ruszyc i podetrzec dupsko. Nocki sa najgorsze bo bol budzi mnie i jest przerwany sen. Teraz sie zastanawiam czy przed 40sta tak juz bedzie? Podnioslem worek ziemniakow i kawalek szedlem z nim do auta, pozniej trening i polamalo mnie.
Ostatnio luk brwiowy rozciety przez przypadek teraz plecy. Kobita mnie wyzwala ze moja wina, niepotrzebnie poszedlem. I jak tu czasami zyc😀 najgorsze przede mna. Jutro praca i bede musial zmierzyc sie z wysilkiem podniesienia dzwigni. Chyba ze zadzwonie dobprzelozonego i powiem jak sprawa stoi. Problem w tym ze ludzi nie ma i kazdy ma nadgodziny juz na ten miesiac nabite. I tak zle i tak niedobrze.