Nie jestem ekologiem i na pewno ten post nie powinien być traktowany jako coś co powinniście brać za pewnik, jednak co jakiś czas politycy lubią wrzucić coś pod publikę i chyba tym razem mamy kolejną ekobzdurę.
Obraz maryannandco photography z Pixabay
Tym razem urzędnicy wymyślili, że należy zakazać sprzedaży brokatu ze względu na... uwaga! Mikroplastik. Oczywiście nawet wg definicji mikroplastiku na wiki wszystko jest ok. No bo przecież mikroplastik to plastik poniżej 5mm, a właśnie taki jest między innymi brokat. Problem zaczyna się głębiej. Otóż od wielu lat w mediach mówi się o problemie mikroplastiku. O tym, że trafia on do mórz, do wody w kranie, a nawet do krwi. Ale jak niby plastik mający prawie 0,5cm ma niby trafić do krwi? Otóż, nie trafi, ale przecież coś co nm jest również czymś coś co ma mniej niż 5mm.
Naukowcy już od dawna używają terminów, które mają pokazać realny problem, a nim jest właśnie nanoplastik. Trudny do odfiltrowania w oczyszczalni ścieków, a głównie generowany przez ubrania w pralkach. Małe i cienkie włókna są ścierane i trafiają do wody, którą potem spożywamy.
Ale o prawdziwym problemie nikt nie powie, lepiej zakazać brokatu. Czy to kolejny pomysł na miarę zakazu plastikowych rurek w calu ratowania mórz?
Tekst powstał na podstawie:
https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-chcial-zdazyc-przed-unijnym-zakazem-na-brokat-wydal-821-zl,nId,7077160