Aktywność muszę połączyć z rozsądkiem, więc wolę nie biegać co dzień, by nie przeciążyć zbytnio nóg, i nie ulec jakiejś niepotrzebnej kontuzji.
Znam już trochę swój organizm, i wiem, że codzienny duży wysiłek nie wpływa na mnie zbyt dobrze.
Jednym słowem - mój organizm potrzebuje systematycznej regeneracji.
Wiadomo, że najlepszą formą regeneracji jest leżenie 😆🤣, ale spokojna jazda na rowerze "od biedy" też się nada, jako forma wypoczynku dla zmęczonych mięśni nóg 😎😉
Pojechałem więc na lekką rundkę nad jezioro Żywieckie 🚴
W oddali nad Żywieczczyzną szalała mocna ulewa.
Zawiewający z tamtej strony wiatr przynosił co chwilę lekki opad deszczu, ale na szczęście chmury szły w drugą stronę, więc mogłem w miarę spokojnie kontynuować swoją wycieczkę w stronę zapory.
Przez chwilę nacieszyłem się widokami, i ruszyłem w powrotną drogę.
30k "kroków" (moves-ów 😉) zaliczone.
Prawie 3k kcal spalone (z całego dnia).
Podsumowując - jak na dzień regeneracji, to całkiem przyzwoicie 😁