Nie było łatwo wstać o 4tej (w sobotę byliśmy na ognisku u znajomych), ale plan na wycieczkę był zacny, więc jakoś się zebrałem 🤪
Plan był prosty - pętla przez górę Żar.
Kilka dni wcześniej dowiedziałem się, że zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej na górze Żar jest opróżniony, ze względu na prace remontowe.
Decyzja o "wyprawie na górę Żar" podjęta została w sobotę, i polegała dosłownie na wymianie kilku sms-ów z Tomkiem.
Wyglądało to mniej więcej tak:
- idziemy w niedzielę w góry?
- idziemy
- na Żarze ponoć zbiornik jest pusty - kierunek pasuje?
- jest ok
- o której start?
- 5ta
I załatwione 😁
By tradycji stało się zadość ogarnęliśmy sobie przystanek na kawę i ciastko nieopodal szczytu góry.
Pod koniec posiedzenia pojawiły się pierwsze krople zapowiadanego w prognozach deszczu 🌧️
Szczyt góry schowany był w nisko zawieszonych chmurach, z których niestety padało znacznie intensywniej niż na przystanku pod szczytem.
Najważniejsze jednak, że cel został osiągnięty - naszym oczom ukazał się pusty zbiornik 🤯
Deszcz przybierał na sile, więc po krótkiej chwili udaliśmy się w dalszą wędrówkę, w kierunku Kiczery.
Natknęliśmy się tu na tlące się ognisko. Ewidentnie niedawno zakończyła się fajna impreza 😉
Dalsza część trasy to spokojne zejście w dół w stronę auta.
Mimo, że połowa trasy wypadła w dość mocnym deszczu, to wycieczkę uznać muszę, za mega udaną.
Rozmiar pustego zbiornika zrobił na mnie mega wrażenie 🤯
Polecam tą trasę jako alternatywny sposób do zwiedzenia Góry Żar ⛰️
Normalnie można tam wyjechać kolejką linowo-terenową, co też jest jakąś atrakcją, ale jednak spaceru po górach kolejka nie zastąpi 😁
Telegram and Whatsapp