Plan był prosty - potruchtać 10 km na spokojnie, by spalić trochę kalorii.
W końcu plan dnia, czyli "spalenie 3k cal" musi być zrealizowany 😁
Poprzedniego dnia spaliłem 2913 kcal, więc tym razem chciałem nieco przekroczyć plan, by plan na średnią tygodniową była zachowany 😆
Czas na bieganie znalazłem dopiero po 19tej.
Nie lubię biegać tak późno, gdyż organizm nie zdąży wejść w tryb "odpoczynku" po bieganiu , i ja kładę się spać, a organizm wciąż myśli, że biegnie. 😆
Ciężko mi wejść w tryb snu około 22giej, gdy skończę trening w okolicach 20.30.
Wiem o tym doskonale, gdyż wielokrotnie przerabiałem już ten "problem", ale są takie dni, gdy po prostu nie da się ogarnąć treningu o jakiejś normalnej porze, i na koniec dnia trzeba się męczyć, przewracać z boku na bok, i czekać, aż organizm "ogarnie temat", i przejdzie w tryb regeneracji 🤗
Dodatkowe dwa mocne kilometrowe akcenty spowodowały, że suma spalonych kalorii znacznie przekroczyła zaplanowane 3k cal.
Do tego czułem, że potrzebuję takich mocniejszych akcentów biegowych, by troszkę "odmulić nogi", więc mogę śmiało stwierdzić, że trening wszedł idealnie 🔥🚀🏃♂️😁