Co poszło nie tak?
Rzeczniczka prasowa Białego Domu zaraziła się kowadłem. Super zabezpieczenia jak noszenie dwóch maseczek zamiast jednej nie pomogły.
Konferencja klimatyczna i hipokryzja.
Na Konferencję Klimatyczną w Glasgow zjechało się wielu polityków w tym znany i (niekoniecznie) lubiany, ale za to charyzmatyczny - Joe Brandon. Wykłady musiały być bardzo ciekawe co widzimy na załączonym obrazku.
Całe szczęście, że Brandom to wielki fighter i tym razem - z małą pomocą - nie zasnął.
Po konferencji wiele krajów zobowiązało się do "odejścia od węgla" (w tym oczywiście śpiąca na tym surowcu Polska). Deklaracji nie podpisały jednak najwięksi emitenci CO2 jak Chiny, USA czy Indie. Śmiech na sali. Przypomina mi to sankcje na Iran za pracę nad bronią jądrową "bo jest niebezpieczna i niehumanitarna", a nakłada je kraj, który ma kilka tysięcy głowic atomowych. :-) Ostatecznie Chiny i USA złożyły wspólną deklarację, że jednak będą pracować nad redukcją emisji CO2. Już widzę jak ktoś to sprawdza i nakłada sankcje na te dwa światowe mocarstwa. :-)
Nie wiem jak "Zieloni" zareagują na doniesienia z Rosji, gdzie w loterii szczepionkowej można wygrać talon na... 3 tony węgla. Jest jednak jeden haczyk - nagrodę trzeba odebrać osobiście. Zwycięzcą będzie zatem musiał wydzielić ślad węglowy przy transporcie węgla, a później przy jego spaleniu.
Walka z inflacją.
Najpierw rządy zdecydowały o dodruku pieniędzy, a teraz próbują walczyć z inflacją. Jak to nazwać? Na Węgrzech zadecydowano o wprowadzeniu... maksymalnych cen benzyny. Ustalony limit jest niższy niż obecne ceny na stacjach. Jaki będzie efekt wprowadzenia "sprawiedliwych cen"? Może taki, że nikt nie będzie sprzedawał produktów do których musi dopłacać i zabraknie paliwa? A co z ceną chleba czy energii? O tym nie pomyśleli. I całe szczęście...
W Polsce rząd pracuje nad pakietem "antyinflacyjnym". Co tym razem wymyślą? O tym przekonamy się w następnym tygodniu. Jedno jest pewne - nie ma co liczyć na obniżkę podatków/akcyzy/"opłat" czy zmniejszenia armii urzędników, którzy kontrolują już niemal każdy aspekt naszego życia.
Japońska precyzja.
Japońskie koleje to nie PKP. U nas komunikat, że pociąg pospieszny z X do Y ma opóźnienie kilku/dziesięcio minutowe to chleb powszedni, a w kraju Kwitnącej Wiśni robią aferę o 60 sekund. Przekonał się o tym maszynista, który wjechał na zły peron i musiał cofnąć pociąg na właściwe tory (dosłownie i w przenośni). W związku z tym powstało 1 minutowe opóźnienie. Pracodawca potrącił mu z pensji niecałego dolara argumentując, że podczas postoju spowodowanego pomyłką nie wykonano żadnej pracy. Maszynista nie zgodził się z tym i skierował sprawę do sądu domagając się... niemal 20000 dolarów za "cierpienie psychiczne", które miało spowodować nałożenie na niego 1 dolarowej kary. Facet popełnił błąd, dostał karę (prawie zerową) i domaga się odszkodowania. Za co? #clownworld W Polsce nie ma winnych opóźnień pociągów od wielu, wielu lat. Teraz chyba już wiemy dlaczego - to taktyczny zabieg, aby zaoszczędzić na kosztach sądowych.
Korzystałem z: