Tajemnice Głębin - Opowiadanie w klimacie systemu Podwodny Świat

in polish •  3 years ago 

aquanox-deep-descent-gameplay.jpg

Wszystko wydarzyło się 23.03.2081r w sektorze WSN006a3. Próbowaliśmy podpłynąć bliżej wraku zatopionego tankowca transatlantyckiego. Kupa złomu nieźle się trzymała jak na swój wiek, była więc szansa na niezły zarobek.

Nasza łajba zbliżała się już do sterburty wraku gdy nagle sonar ostrzegł nas o zbliżającym się obiekcie. Automatycznie uzbroiliśmy torpedy w obawie przed krakenem. Zapadła chwila ciszy. Nasłuchiwaliśmy brzęczenia przyrządu śledząc przemieszczający się kształt na wyświetlaczu. Czymkolwiek to było, poruszało się cholernie szybko i co najgorsze w naszym kierunku. Mike Roster zwany Sieką, kapitan Octopusa bez zastanowienia otworzył luki torped. Patrząc przez wąskie okrągłe szybki batyskafu wypatrywałem kształtu który na radarze był tak ogromny że powinien być widoczny z odległości pół mili jednak nic tam nie było... nigdzie!. Ani śladu draństwa. Obserwowałem na wyświetlaczu jak torpedy zbliżają się do celu. Mijały sekundy i nagle stało się coś niespodziewanego. Tak szybko jak się pojawił, obiekt znikł z zasięgu sonaru na którym widniały już tylko 2 nasze cholernie drogie torpedy samonaprowadzające, zdezorientowane, kręcące się w kółko, jak te durne krewetki na dnie słoika. Nastała chwila ciszy.

Wtem nagle rozległo się wycie przyrządów. Ciśnieniomierz? Nerwowo spojrzałem na przyrząd, zadając sobie pytanie w głowie. To co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Ciśnienie napierające na kadłub naszego batyskafu przekraczało dwukrotnie bezpieczną wartość. Jakby w na potwierdzenie tego co zobaczyłem usłyszeliśmy jak gruby pancerz oddzielający nas od naporu setek ton cieczy, trzeszczał i jęczał groźnie. Spojrzałem przez okno. To co zobaczyłem przerosło moje najśmielsze wyobrażenia Okręt był otoczony niezliczoną ilością świetlistych drobin drgających rytmicznie. Zerknąłem na swojego towarzysza. Najwyraźniej też to zauważył. Spoglądał niczym zahipnotyzowany przez potrójną szybę nie odrywając wzroku ani na chwilę. Poczułem jak ogarnia mnie potrzeba spoglądania w ty samym kierunku. Moje ciało ogarnęła senność. Poddałem się i zerknąłem przez szybę jeszcze raz a potem wszystko spowił mrok...
Nie wiem ile czasu minęło zanim się ocknąłem. Leżeliśmy na dnie oceanu. Przyrządy pomiarowe były nieaktywne. Komputer pokładowy uległ awarii. Czasomierz wskazywał na 21.12 chociaż wiedziałem że jest dużo później. Mój towarzysz nadal był nieprzytomny.

Bez zastanawiania się, sięgnąłem do sterów i uruchomiłem silniki. Wszystkie systemy okazały się sprawne. Gdy jednak chciałem pociągnąć ku sobie dźwignię aby czym prędzej opuścić to miejsce poczułem że wcale nie ma takiej potrzeby a to co nas spotkało, w istocie nie stanowiło dla nas zagrożenia. W tej samej chwili zorientowałem się że kapitan baczni mi się przygląda. Spojrzawszy na niego odruchowo się wzdrygnąłem. Jego oczy, niby takie same, spoglądały na mnie jakby z oddali. Chciałem coś powiedzieć jednak słowa utknęły mi w gardle. Wpatrywaliśmy się w siebie jeszcze przez chwilę po czym uruchomiłem silniki. Batyskaf ruszył powoli bucząc cicho kiedy zacząłem sobie przypominać. Było to niczym wspomnienie jakiegoś snu jednak wiedziałem że wydarzyło się naprawdę. Zielona kraina porośnięta niewyobrażalnie bujną roślinnością. Dziwne zwierzęta pasące się wśród bujnej trawy. Imponujące budowle z nieznanego materiału doskonale wkomponowane w otaczający krajobraz. Zapachy bliżej niezidentyfikowane lecz przyjemne… i coś jeszcze. To uczucie że to wszystko jest prawdziwe!

Po dotarciu do najbliższej placówki w milczeniu, zajęliśmy się swoimi sprawami. Jako technik rozpocząłem inspekcję stanu okrętu. Skaner strukturalny nie wykazał żadnych uszkodzeń kadłuba. Chociaż obaj doświadczyliśmy tego samego, nigdy nie zamieniliśmy słowa na ten temat. Sieka sprzedał Octopusa miesiąc później i udał się do jakiejś odległej kolonii na północnym Atlantyku. Nie pytałem go o szczegóły. Nie znałem gościa na tyle dobrze i a nie należałem do tych wścibskich gości którzy mieszają się w cudzie sprawy.

Dwa miesiące później usłyszałem od znajomego handlarza złomem, że szukał transportu do placówki tych dziwaków Elizjum, czy jak oni się tam zwą.
Ja zatrudniłem się na innej łajbie i nie mówiłem o tym nigdy więcej w Obawie że uznają mnie za dziwaka. Taka reputacja na pewno nie przysporzyła by mi wielu zleceń.

Odważyłem się napisać tą relacje dopiero 3 lata później gdy spotkałem profesora Zachariasza Shickina. Kiedy razem siedzieliśmy w kantynie stacji granicznej PSWSN086 sącząc syntsake, może przypadkiem, może dlatego że w jakiś sposób wyczuł że mu uwierzę, opowiedział mi dziwną historię która przytrafiła się mu w trakcie ekspedycji na biegun polarny na którą udał się jakiś miesiąc temu. Do złudzenia przypominała ona moje własne doświadczenia. Okazało się iż od tej pory odsunął on swoje dotychczasowe badania na drugi plan i skupił się w pełni na zbadaniu owego zjawiska. Jak dotąd bez powodzenia. Jednak tym co ostatecznie mnie zaszokowało i potwierdziło moje przekonania, była opowieść o członku załogi profesora który po tym zdarzeniu, tak samo jak kapitan.
Co naprawdę wydarzyło się w tym sektorze? Nie wiem. Do dziś jednak nie mogę oprzeć się temu cholernemu wrażeniu że to co widziałem tam po drugiej stronie było cholerną prawdą!

Rufus Thornwald 28.05.2085r
Wpis szyfrowany metodą GXC 5.1
Sygnatura genetyczna potwierdzona.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE BLURT!