Do pisania tego cyklu skłoniły mnie ostatnio prowadzone przeze mnie dociekania z zakresu natury otaczającej nas rzeczywistości. W moich poszukiwaniach w których prześledziłem dziesiątki artykułów z zakresu mitologii, astrofizyki, historii, czy też koncepcji promowanych przez tzw naukę głównego nurtu, najbardziej zafascynowała mnie teoria elektrycznego wszechświata.
Co kryje się pod tymi pojęciem? Jakie są podstawy tych teorii? Czy ma ona jakieś uzasadnienie naukowe? Odpowiedzi na te pytania postaram się zawrzeć w niniejszym cyklu.
W tym przypadku wszystko zaczyna się od odkryć siedmiokrotnie nominowanego do nagrody nobla Kristiana Birkelanda urodzonego 13 grudnia 1867. Nazwisko prawdopodobnie znane osobom które interesują się tematyką zórz polarnych. Był on inicjatorem ekspedycji badawczej której celem było zbadanie tego zjawiska oraz autorem książki zatytułowanej The Norwegian Aurora Polaris Expedition 1902-1903 która była zwieńczeniem tej wyprawy i po raz pierwszy wytłumaczyła to fenomenalne zjawisko w sensowny sposób. Jak czytamy w Wikipedii:
Polarne prądy elektryczne, dzisiaj znane jako zorzowe elektrodżety, są połączone z układem prądów płynących wzdłuż linii geomagnetycznych w stronę obszarów polarnych i z powrotem. Prądy takie są dziś nazywane prądami Birkelanda na jego cześć. [...]zawiera też rozdziały o magnetycznych burzach na Ziemi i ich powiązaniach ze Słońcem, o powstaniu Słońca jako takiego, o komecie Halleya i pierścieniach Saturna. Zaproponowana przez Birkelanda wizja prądów związanych z polem magnetycznym stanowiła źródło kontrowersji, które panowały w świecie naukowym przez ćwierć wieku, jako że istnienie tych prądów nie mogło być potwierdzone wyłącznie za pośrednictwem pomiarów prowadzonych z Ziemi.
Z reszty artykułu zamieszczonego w Wikipedii możemy dowiedzieć się jednak że nie poprzestał on na tym odkryciu. Po zakończeniu badań nad zorzą polarną, rzeczywistość schyłku XIX w zmusiła go do zaangażowania się w działalność finansową i założenie firmy aby zdobyć środki na pokrycie kosztownych badań. Zajmował się w niej pracą nad nie do końca udanym projektem działa elektromagnetycznego oraz urządzeniem do pozyskiwania azotu z powietrza, które ostatecznie przyniosło mu wystarczające zyski aby kontynuować swoją pracę. Gdy w końcu udało mu się zdobyć środki, wrócił do dalszych eksperymentów które zaowocowały szeregiem kolejnych fascynujących odkryć.
Efektem jego badań była przełomowa teoria, dotycząca zachowania wiatru słonecznego która znacznie wyprzedzała możliwości współczesnej nauki. Na podstawie badań przeprowadzonych dzięki urządzeniu o nazwie terrella, spostrzegł że wiatr słoneczny zachowuje się podobnie jak naładowane cząsteczki w polu elektrycznym oraz wysunął hipotezę że musi się on składać z ujemnych elektronów jak i dodatnich kationów. Nie był on jednak w stanie potwierdzić tego poprzez zbadanie rzeczywistych wiatrów słonecznych. Dopiero wystrzelony w 1963 r wojskowy satelita nawigacyjny który miał zająć się min badaniami nad tym zjawiskiem, potwierdził jego przypuszczenia. Zjawisko które rzeczywiście miało miejsce w przestrzeni kosmicznej, nazwano na jego cześć, Prądami Birkelanda.
Niestety naukowiec zmarł 15 czerwca 1917 roku, nie doczekawszy potwierdzenia swoich teorii. Przyczyną jego śmierci okazało się 20 krotne przedawkowanie leku, co śledczy określili jako samobójstwo. Po co jednak miał by popełniać samobójstwo akurat w takcie wizyty w Tokio? Na to pytanie trudno znaleźć jednoznaczne odpowiedzi.
Na razie skupimy się na zdaniu które podsumowuje jego życiowe badania i staje się podstawą dla całej koncepcji którą w niniejszym artykule staram się przedstawić. Birkeland stwierdził że:
"Wydaje się być naturalnym następstwem naszego punktu widzenia przypuszczenie, że cała przestrzeń kosmiczna jest wypełniona elektronami oraz swobodnie poruszającymi się jonami wszelkiego rodzaju. Pozwoliliśmy sobie założyć, że każdy układ gwiezdny w trakcie swojego rozwoju wyrzuca w przestrzeń cząsteczki naładowane elektrycznie. Nie wydaje się zatem nierozsądną myśl, że większość masy materii we wszechświecie znajduje się nie w układach planetarnych ani mgławicach, lecz w "pustej" przestrzeni.
Wnioski i spostrzeżenia Birkelanda, choć nie cieszyły się popularnością, stały się inspiracją dla Szwedzkiego noblisty i znakomitego naukowca jakim był niewątpliwie Hannes Alfvén.
O Hannesie możemy dowiedzieć się min że był naukowcem wielokrotnie uhonorowanym przez dziesiątki instytucji, którego imieniem nazwano asteroidę 1778 oraz przyznawaną przez European Physical Society(Europejskie Stowarzyszenie Fizyków) nagrodę Alfvéna którą dziś przyznaje za osiągnięcia w dziedzinie fizyki plazmy. Ponadto przyczynił się on do postępów na wielu polach nauki z zakresu inżynierii oraz Astrofizyki. Przysłużył się też pracom w dziedzinie Galaktycznych pól magnetycznych, czy też zdefiniowaniu nietermicznego promieniowania synchrotronowego astronomicznych obiektów. Pracował z akceleratorami cząstek, kontrolowaną fuzją termojądrową, nad napędem rakietowym oraz wieloma innymi wielkimi projektami jego czasów.
Jednak główny wkład wniósł w dziedzinach z zakresu fizyki plazmy zarówno w warunkach ziemskich jak i w przestrzeni kosmicznej. Jego prace z zakresu magnetosfery, zórz polarnych i wiatrów słonecznych wyjaśniły wiele zjawisk z którymi dotychczas borykała się nauka. Informacja która interesuje nas jednak najbardziej to wnioski jakie wysnuł on w oparciu o swoje badania i obserwacje. Alfvén jako pierwszy, znany i szanowany naukowiec, otwarcie wyszedł naprzeciw standardowemu modelowi grawitacyjnemu wszechświata i słońca :
[...]wykazał[on], że szybki ruch wirowy młodego Słońca mógł przez pola magnetyczne przenieść się na otaczający go obłok gazowy, z którego uformowały się planety. Powiązał burze słoneczne z powstawaniem zórz polarnych.[...] Zdaniem Alfvéna to plazma i oddziaływania elektromagnetyczne, a nie grawitacja, jak postuluje model standardowy, odpowiada za ewolucję Wszechświata i inne procesy występujące w kosmosie. [...] we Wszechświecie panuje równowaga pomiędzy materią i antymaterią.
Jego obserwacje nie tylko potwierdzają wcześniejsze dociekania jego poprzednika, lecz wzbogacają je o kolejne elementy, pozwalając przybrać bardziej sensowny kształt omawianej tu teorii. Człowiekiem który jako pierwszy powiązał w całość prace nad plazmową naturą wszechświata i stworzył spójną koncepcję opisującą to jak miał by on działać, był nieco mniej sławny inżynier i fizyk, urodzony w 1924 roku, Ralph Juergens.
To właśnie ten człowiek jako pierwszy poskładał w całość wszystkie wnioski wysnute przez wcześniejszych badaczy wzbogacając je również o prace Charlesa Bruce'a oraz inne naukowe odkrycia i stworzył pojęcie Elektrycznego(plazmowego) kosmosu które w następnych częściach tego cyklu postaram się ściślej omówić