Dzisiaj w wieku 67 lat, zmarł Ludwik Dorn. Jeden z ważniejszych polityków PiSu (współzałożyciel tej partii), poseł z 18-letnim doświadczeniem, przez 2 lata był v-ce premierem i ministrem MSWiA. Człowiek który był znaną personą kilkanaście lat temu, w ostatnich latach nie udzielał się publicznie. Nie znamy przyczyny zgonu.
Powiem krótko, bo o zmarłych nie powinno się mówić źle przez jakiś czas po ich śmierci. Przez lata nie rozumiałem tego, ale parę lat temu wyjaśnił mi to kolega - nawet jeżeli nie przeszkadza mi to, że ludziom się takie coś nie podoba, to jest to szkodliwe dla nas samych. Stopniowo nas to dehumanizuje - bo skoro nie mamy szacunku do czegoś takiego, jak śmierć, to stopniowo tracimy szacunek do reszty rzeczy, ludzi, wydarzeń. Nie lubię czołowych polityków od 1989, którzy mieli jakiś wpływ na kraj i nie zrobili zbyt wiele, by go zmienić na lepsze (za to zrobili wiele, by ludzie go opuścili lub trudniej im się żyło). Dlatego też pozostawię to bez komentarza. Mam nadzieję, że odszedł w spokoju, w gronie rodziny, nie cierpiąc przy tym za bardzo.
https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-ludwik-dorn-nie-zyje-polityk-mial-67-lat,nId,5944746