Our trip to the Wine and Honey festival. / Nasz wyjazd na festiwal Wina i Miodu.

in polish •  2 years ago 

20220924_160538.jpg

A year ago, we found out about a very cool event. We liked it, so we decided to come again, but this time we prepared ourselves properly. So we have prepared a lot of money to buy nice gifts for loved ones and something for us. The festival itself (apart from the possibility of buying various honeys, fruit syrups, cheeses, meats, bread, wine or mead), does not have many advantages, if you are not older people or lovers of local folklore. Or I will say otherwise, so that I would be correctly understood, because it sounded as if local dances in costumes characteristic for a given region (or other local forms of celebration) were boring. This is largely due to the fact that after the change of the political system we became enchanted with Western culture, we rejected our and it a bit ... Hmmm, we "flattened"? I do not know what other word to use, I just see that the complaints of Ziemkiewicz and similar journalists, which have been publishing once in a while for many years, coincide with what I have seen for several years. The organizers, if they can afford it, take some stars known to our grandparents ', grandmothers' and parents 'generation, or local ones that are more attractive to our parents' parents (they remind them of their youth) and much less to our parents. About our generation, I do not mention it, because we grew up at the turn of the old and new times (or otherwise, it applies more to colleagues 3-5 years older than me, me and a year or two younger, we still caught up with living in the era without internet). It's not our fault, and neither are our parents - they had too much work to do with immediate needs to handle less important matters. I would more blame all governments after 1989 that cut spending on local matters because of savings (village clubs, hobby or activating clubs for elderly ladies, or community centers), and today they spend incomparably larger amounts on unnecessary rubbish, such as the a'la Tik application The course for patriotic content with an operating budget of PLN 29 million ...

20220924_133640.jpg

20220924_132934.jpg

20220924_133808.jpg

20220924_132941.jpg

20220924_133010.jpg

20220924_132955.jpg

Well, this is a topic for another entry, but on the other hand, what should I write about if the festival is not too big and can be described in one paragraph? The festival takes place in a small park, if not for the fact that you have to watch out for older people, children and others who are carrying or eating something, you could walk the whole way in 10, max 15 minutes back and forth (well, maybe 20, including looking at the contents of shops and exhibitions, or 30 if you were not a year ago and you have to look at what the shopkeepers are offering you). Some of the "attractions" are ordinary stuffers - some attractions for children, like two ponies, old attractions from amusement parks (e.g. portable micro roller-coaster), which were too old, as I used to ride them when I was a child and a young teenager, sale garden furniture, sweets and delicacies completely unrelated to the theme of the festival (various types of fries, casseroles, kebabs, cheese from the mountains, waffles etc. of course, the price as at the Polish seaside during the tourist period ... No thanks, I prefer the same amount or pay extra 5PLN and buy a mega-long kebab that will fill me up for the whole day). However, a chunk of bread with cucumbers and lard was tempting ... I even wanted to take it with Asia, but she said that there was no point in paying PLN 8, but better to buy all the bread for PLN 20 and make it yourself at home. Oh God, how tasty it was ... An orgy of taste and heaven in my mouth, I don't remember when I ate bread of such high quality! About 25 years ago, when it was still profitable for bakers to make standard bread according to the recipe, then unfortunately, among others by popularizing the supermarkets where we can buy everything, people out of laziness began to come to the bakery less often. Today, only richer people in larger cities can afford such bread (if we want to eat it every day instead of cheap bread). Well, unless you buy yourself once a week, like me, this amount is acceptable. I did not buy alcohol for myself this year, because recently I have a slight relapse of joint disease (I run more + eat more things that I cannot ... And I'm not talking about unhealthy things, but e.g. mushrooms), but I bought honey for that, syrup and a lot of delicious halva. I will give half of it to my father who loves these sweets and a year ago he was delighted with its quality.

20220924_133831.jpg

20220924_134719.jpg

20220924_133835.jpg

20220924_135031.jpg

20220924_135643.jpg

20220924_133823.jpg

In general, I recommend coming next year. PLN 40 costs a large jar of flavored honey (with ginger, chocolate, fruit), 20 small ones, sometimes their price goes up to 60, but I haven't seen more expensive ones. You can buy a good mead for PLN 50, a better one for PLN 160 (I haven't tried it, but the cheaper one is yes, I haven't complained about any of them). Halva costs from PLN 10 to PLN 15 per 100g, we gave almost PLN 100 per kilogram. You have both standard ones and those with the addition of chocolate, nuts, or with an admixture of plants, such as roses (these are of course the most expensive). I did not pay much attention to the wines, but the selection was also large and on a budget. Syrups for sparkling water appeared this year (or maybe they were already a year ago, I don't remember) and we bought 1 (the other two are for Asia's dad) we haven't tried them yet, but the sellers praised them very much, saying that apart from water, sugar and fruit then there is nothing else. Besides, you could buy beehives and accessories and stuff. I spent PLN 800-900 and Asia around 100-200 and as you can see, we have a lot of sweet treasures!

https://przemkow.pl/xxii-dolnoslaskie-swieto-miodu-i-wina-w-przemkow/

Rok temu dowiedzieliśmy się o bardzo fajnym wydarzeniu. Spodobało nam się, więc postanowiliśmy przyjechać ponownie, lecz tym razem przygotowaliśmy się jak należy. Czyli przygotowaliśmy dużo pieniędzy, by kupić fajne prezenty dla bliskich oraz coś dla nas. Sam festyn (pomijając możliwość kupienia przeróżnych miodów, syropów z owoców, serów, mięs, chleba, wina, czy miodu pitnego), nie ma zbyt wielu walorów, jeżeli nie jesteście starszymi ludźmi lub miłośnikami lokalnego folkloru. Albo powiem inaczej, bym został poprawnie zrozumiany, bo zabrzmiało to tak, jakby lokalne tańce w charakterystycznych dla danego rejonu strojów (czy inne lokalne formy świętowania) były nudne. W dużej mierze wynika to z tego, że po zmianie ustroju zachłysnęliśmy się kulturą zachodu, trochę odrzuciliśmy naszą i ją... Hmmm, "spłaszczyśliśmy"? Nie wiem, jakiego innego słowa użyć, po prostu widzę że narzekania Ziemkiewicza i podobnych jemu publicystów, które publikują raz na jakiś czas od wielu lat, pokrywają się z tym co widzę od kilkunastu lat. Organizatorzy, jeżeli ich stać, biorą jakieś gwiazdy znane pokoleniu naszych dziadków, babć i rodziców albo lokalne, które są bardziej atrakcyjne dla rodziców naszych rodziców (przypomina im się młodość) i znacznie mniej dla naszych rodziców. O naszym pokoleniu, to już nie wspominam, bo wychowywaliśmy się na przełomie starych i nowych czasów (albo inaczej, to bardziej dotyczy kolegów starszych ode mnie o 3-5 lat, ja i młodsi o rok, dwa, złapaliśmy się jeszcze na życie w erze bez internetu). To nie nasza wina, rodziców też nie - mieli za dużo pracy przy załatwianiu bieżących potrzeb, by się zajmować mniej istotnymi sprawami. Bardziej bym winił wszystkie rządy po 1989, które cięły wydatki na lokalne sprawy z powodu oszczędności (świetlice wiejskie, kółka hobbystyczne lub aktywizujące dla starszych pań, czy domy kultury), a dziś wydają nieporównywalnie większe kwoty na niepotrzebne śmieci, jak aplikacja a'la Tik Tok dla patriotycznych treści, której budżet operacyjny wynosi 29 milionów PLN...

20220924_135653.jpg

20220924_135651.jpg

20220924_145654.jpg

20220924_145650.jpg

No ale to temat na inny wpis, ale z drugiej strony, o czym mam pisać w przypadku, gdy festyn nie jest zbyt duży i można go opisać w jednym akapicie? Festiwal odbywa się w niewielkim parku, gdyby nie to, że trzeba uważać na starszych ludzi, dzieci i innych, którzy coś niosą lub jedzą, to można by całe przejść w 10, max 15 minut w jedną i drugą stronę (no, może 20, uwzględniając spoglądanie na zawartość sklepów i wystaw, ewentualnie 30 jeżeli nie byliście rok temu i musicie się przyjrzeć, co sklepikarze Wam oferują). Część "atrakcji" to zwykłe zapychacze - jakieś atrakcje dla dzieci, jak dwa kucyki, stare atrakcje z parków rozrywki (np. przenośne mikro roller-coastery), które były już za stare, jak sam na nich jeździłem będąc dzieckiem i młodym nastolatkiem, sprzedaż mebli ogrodowych, słodyczy i przysmaków kompletnie niezwiązanych z tematyką festiwalu (różnego rodzaju frytki, zapiekanki, kebaby, sery z gór, gofry etc. oczywiście cena jak nad polskim morzem w okresie turystycznym... No thanks, wolę sobie za tę samą kwotę lub dopłacić 5PLN i kupić mega długiego kebaba, który zapcha mnie na cały dzień). Aczkolwiek pajda chleba z ogórkami i smalcem była kusząca... Nawet chciałem ją sobie wziąć z Asią, ale ta stwierdziła że nie ma sensu płacić 8 PLN, tylko lepiej kupić cały chleb za 20 PLN i zrobić sobie samemu w domu. O Boże, jakie to było smaczne... Orgia smaku i niebo w gębie, nie pamiętam kiedy jadłem chleb tak wysokiej jakości! Około 25 lat temu, gdy jeszcze piekarzom opłacało się robić standardowy chleb zgodnie z recepturą, potem niestety m.in. przez popularyzację marketów, w których możemy kupić wszystko, to ludzie z lenistwa zaczęli rzadziej przychodzić do piekarni. Dzisiaj na taki chleb stać tylko bogatszych ludzi w większych miastach (jeżeli chcemy jeść go codziennie zamiast taniego pieczywa). No chyba, że kupujecie sobie raz na tydzień, jak ja, to taka kwota jest akceptowalna. Alkoholu dla siebie w tym roku nie kupiłem, bo ostatnio mam lekki nawrót choroby stawów (więcej biegam + jem więcej rzeczy, których nie mogę... I nie mówię tu o rzeczach niezdrowych, ale np. grzybach), ale za to nabyłem miód, syrop i sporo pysznej chałwy. Połowę dam ojcu, który kocha te słodycze i rok temu był zachwycony jej jakością.

20220924_160323.jpg

20220924_160348.jpg

20220924_160319.jpg

20220924_160316.jpg

20220924_160356.jpg

20220924_160449.jpg

20220924_160439.jpg

20220924_160513.jpg

Generalnie polecam przyjechać za rok. 40 PLN kosztuje duży słoik miodu smakowego (z imbirem, czekoladą, owocami), 20 mały, czasem ich cena wzrasta do 60, ale droższych nie widziałem. Dobry miód pitny możecie kupić za 50 PLN, taki lepszy do 160 PLN (nie próbowałem, ale ten tańszy już tak, nie narzekałem na żaden z nich). Chałwa kosztuje od 10 do 15 PLN za 100g, daliśmy prawie 100zł za kilogram. Macie zarówno standardowe, jak i te z dodatkiem czekolady, orzechów, czy z domieszką roślin jak róże (te oczywiście są najdroższe). Na wina nie zwracałem większej uwagi, ale wybór też był duży i na każdą kieszeń. Syropy do wody gazowanej pojawiły się w tym roku (albo może były już rok temu, nie pamiętam) i kupiliśmy sobie 1 (dwa pozostałe są dla taty Asi) jeszcze ich nie próbowaliśmy, ale sprzedawcy bardzo zachwalali mówiąc, że poza wodą, cukrem i owocami, to nie ma tam nic innego. Poza tym można było kupić ule, akcesoria do nich i takie tam. Wydałem 800-900 PLN, a Asia około 100-200 i jak sami widzicie, mamy dużo słodziutkich skarbów!

https://przemkow.pl/xxii-dolnoslaskie-swieto-miodu-i-wina-w-przemkowie/

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE BLURT!