O ile popieram całym sercem gnojenie Konfederacji i im podobnych za lizanie tyłka Putinowi (bo wobec posłów i celebrytów można mieć nieco wyższe wymagania, to nie jest zwykły człowiek), o tyle takie sprawy są dla mnie obrzydliwe. Nie zgadzam się z nim, ale nie pełni funkcji publicznych, Polska nie toczy wojny z Rosją, więc ma prawo mówić co sobie chce.
Mam nadzieję i życzę mu, by wygrał sprawę w sądzie. Mamy wolność słowa, każdy ma prawo mówić co chce, nawet największe kretynizmy (co innego, gdyby Putin napadł na Polskę - wtedy być może można to byłoby podpiąć pod jakiś przepis, np. zdradę państwa). Inna sprawa, że z tego powodu nie mam żadnych lewicowców na FB (poza takimi, którzy wraz ze mną lubią czarny humor i cenią sobie wolność słowa, bo wtedy mogę im wytknąć hipokryzję, jak chcą kogoś zgłaszać), oraz tzw. "znajomych z pracy" etc. Już słyszałem od przyjaciela, że jego kolega z pracy miał wizytę policjantów w domu, bo lewica donosiła na swojego ziomka za wpis na fejsie, czy tłiterze. Bo rasistowski żart z Mokebe i to wcale nie jakiś taki mocny.
Inna sprawa, że facet sam sobie jest winny. No bo skoro ma niewyparzony język jak ja, to nie powinien sobie wpisywać miejsca pracy na profil. No ale mam nadzieję, że wygra w sądzie. A potem Ukrainiec trzaśnie go w mordę. Bo wolność słowa wolnością słowa, ale poszkodowani w takiej sytuacji mają prawo w ten sposób zareagować.
Jeśli nie wygra to znaczy, że zwolnić można bez powodu bo każdy pracodawca znajdzie na portalu społecznościowym coś co może być niezgodne z polityką firmy. Np. zdjęcie na imprezie, albo poparcie jakiejś partii politycznej
I mam nadzieję, że wygra, bo to będzie żenada i niebezpieczny precedens. Nie chcę w Polsce lewackich standardów z zachodu.