Kolejny dzień z serii "trochę odpoczynku, trochę pracy, ale ani z jednego ani z drugiego nie jestem w pełni zadowolony". Być może dlatego, że mam dzisiaj migrenę, bo jak tak sobie myślę, to nie zmarnowałem dzisiaj dużo czasu... Nie cierpię jej, jest wkurwiająca jak ból zęba, z tą różnicą, że mózgu nie mogę sobie wyrwać. Z drugiej strony, plus jest taki, że od paru lat, ból rozkłada mi się na kilka dni, zamiast kumulacji (dawniej jak miałem migrenę, to nic nie byłem w stanie zrobić - tylko wypić dużo wódki, by zamulić mózg i iść spać. Nie jest to co prawda ból jak u mamy mojego przyjaciela, która musi brać specjalne leki w czasie ataku migreny, ale efekt jest w zasadzie ten sam - dzień jest wycięty z życiorysu). A co zrobiłem? Pierwszy etap porządków wiosennych - przeniosłem wiele swoich rzeczy z dużego pokoju, do małego. Jak to mówię czasem do Asi lub moich przyjaciół, do mojej jaskini, w której siedzę jak grzeczny troll. Gdy nie ma Asi u mnie, to śpię i egzystuję tutaj - z przyzwyczajenia, wolę nie ryzykować spania na dużym łóżku (jest zbyt miękkie i przyjemne, a ja mam tendencję do przesypiania budzika, no chyba że akurat spałem z dziewczyną, wtedy ta mnie szturcha łokciem w żebra, jakbym nie wstał xD), no i mam więcej rzeczy pod ręką. Przygotowałem (umyłem z kurzu etc.) dla Asi całą, dużą 2-częściową szafę o wysokości około 190 cm. Jutro przygotuję jeszcze drugą, bo jedna szafka na wszystkie ciuchy, to za mało również dla mnie :). Pozbyłem się również starej odzieży, którą wyrzucę przed sobotnimi zakupami do kontenera Caritasu. Przy okazji porządków, znalazłem wiele par skarpetek, o których zapomniałem dawno temu, więc... Kolejne kupię chyba sobie dopiero w 2024 xD. I tutaj nie przesadzam, jest ich zbyt wiele. Poza tym zrobiłem jeszcze kilkanaście drobnych rzeczy, zarobiłem 90 PLN na oddaniu złomu, który zebrał mi się przez kilka lat, miałem wymianę licznika gazowego, panowie z gazowni mieli bardzo ciężkie zadanie (to była już trzecia grupy, wcześniejsi polegli), ale po godzinie współpracy z moim drobnym udziałem, udało im się zamontować nowy licznik.
Byliśmy z Taco na spacerze w lesie, zrobiłem dużo zdjęć. Co prawda nie było zbyt wiele do fotografowania, ale coś tam udało mi się znaleźć. Taco po wszystkim spał cały dzień, mimo że byliśmy na spacerze tylko przez 75 minut. Pogoda była piękna mimo strasznego wiatru, aczkolwiek w porównaniu do tego, co się działo na trasie S3 lub Krakowie, to było wręcz idealnie. U mnie były tylko 3 połamane drzewa, brzoza bujała się na wszystkie strony, jak sławny kaktus-zabawka tańczący w rytm piosenki o amfetaminie, zaś w mojej drodze do pracy, ciężarówka wywaliła się. Tak, dobrze czytacie - wiatr był tak silny, że przewrócił ciężarówkę! Z kolei w mieście, w którym się urodziłem, dźwig zgniótł człowieka. U mnie zdarzyła się jeszcze jedna sytuacja spowodowana silnym wiatrem - Taco wpadł w pułapkę. Szedł sobie po dużej gałęzi, którą zerwał wiatr, a tu nagle gałąź pod wpływem podmuchu, zamknęła Taco jak w worku. Oczywiście zrobiłem zdjęcia, zanim go wydostałem, ale one tego nie oddadzą. W lesie nikt nie spacerował z psem, więc Taco cały czas szedł sobie swoim tempem, bez smyczy. Po spacerze dałem mu lekarstwo, duży obiad (najpierw mokre jedzenie wymieszane z marchewką i suchą karmą), a po około 20 minutach troszkę zupy, ziemniaków i marchewek których nie zjadł. Wymieniłem mu też pościel na posłaniu, bo wyrzucałem do śmieci starą, więc tą najlepszą zostawiłem jemu. Zrobiło się trochę wolnego miejsca w domu ;).
A poza tym obejrzałem 4 odcinki "Lupin III Part VI", dwa wczoraj, dwa dzisiaj. Studio TMS jak zwykle nie zawodzi, Anglia wygląda jak Anglia, jest dużo akcji, fajnej fabuły, starcie wnuka Sherlocka z wnukiem Arsene'a Lupina. Póki co wyszło ich bodajże 18, więc planuję zrobić sobie przerwę przy 16 lub 17 i poczekam na resztę. Niczego dziś nie napisałem, więc jutro postaram się skończyć recenzję 3 sezonu Gomorry i tekstu o MCU.
Another day in the series "a little rest, a little work, but I am not completely satisfied with either one or the other." Perhaps because I have a migraine today, because as I think so, I didn't waste a lot of time today ... I hate her, she's pissing off like a toothache, with the difference that I can't tear my brain out. On the other hand, the plus is that for a few years, the pain spreads over several days, instead of accumulation (previously, when I had a migraine, there was nothing I was able to do - just drink a lot of vodka to silt up my brain and go to sleep. it's a pain like my friend's mom, who has to take special medications during a migraine attack, but the effect is basically the same - the day is cut from the biography). What have I done? The first stage of spring cleaning - I moved a lot of my things from the big room to the small one. As I say sometimes to Asia or my friends, to my cave where I sit like a good troll. When Asia is not with me, I sleep and live here - out of habit, I prefer not to risk sleeping on a large bed (it is too soft and pleasant, and I have a tendency to sleep the alarm clock, unless I was sleeping with my girlfriend, then she nudges me elbow in the ribs, as if I hadn't stood up xD), and I have more stuff on hand. I prepared (washed it from dust etc.) for Asia a large, 2-piece wardrobe, about 190 cm high. Tomorrow I will prepare another one, because one cupboard for all clothes is not enough for me too :). I also got rid of old clothes, which I will throw away in the Caritas container before Saturday shopping. On the occasion of cleaning, I found many pairs of socks that I forgot a long time ago, so ... I will probably buy another one in 2024 xD. And here I am not exaggerating, there are too many of them. In addition, I did a dozen more small things, I earned PLN 90 on returning the scrap that I had accumulated for several years, I had the gas meter replaced, the men from the gas plant had a very hard task (it was already the third group, the earlier ones died), but after an hour of cooperation with my small share, they managed to mount a new meter.
We were with Taco on a walk in the forest, I took a lot of photos. There wasn't much to photograph, but I managed to find something. Taco slept all day afterwards, even though we were only walking for 75 minutes. The weather was beautiful despite the terrible wind, although compared to what was happening on the S3 or Krakow route, it was almost perfect. There were only 3 broken trees in my place, the birch rocked in all directions, like a famous cactus toy dancing to the rhythm of a song about amphetamine, and on my way to work, a truck crashed. Yes, you read it right - the wind was so strong that it overturned the truck! In turn, in the city where I was born, a crane crushed a man. Another situation for me was caused by strong winds - Taco fell into a trap. He was walking on a large branch, which had been broken by the wind, and then suddenly the branch, under the influence of the gust, closed the Taco like in a sack. Of course, I took pictures before I got him out, but they won't show it. No one walked the dog in the forest, so Taco was walking at his own pace all the time, without a leash. After the walk, I gave him medicine, a big dinner (first wet food mixed with carrots and dry food), and after about 20 minutes a little soup, potatoes and carrots that he did not eat. I also changed the sheets on the bedding for him, because I was throwing the old ones in the garbage, so I left the best one for him. There was some free space in the house;).
Besides, I watched 4 episodes of "Lupin III Part VI", two yesterday, two today. Studio TMS does not disappoint as usual, England looks like England, there is a lot of action, a nice plot, a clash between grandson Sherlock and grandson Arsene Lupine. So far there are probably 18 of them, so I plan to take a break at 4 or 5 pm and wait for the rest. I haven't written anything today, so tomorrow I'll try to finish the review of Gomorrah season 3 and the MCU text.