Youtube albo coś pozwoliło mi znaleźć fajny film na temat samowystarczalnego gospodarstwa - przynajmniej w teorii.
Igor Bokun żyjąc jako programista postanowił "rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady". Czy gdzieś, w góry. Niemalże odizolować się od życia mieszczucha postanowił z rodziną zamieszkać w trudno dostępnym terenie i rozpocząć życie na nowo - proste i samowystarczalne. Igor zajmuje się życiem - hodowlą roślin, zwierząt, pracami domowymi, szkoleniami itd.
Film jest 3 częściowy i przedstawia różne aspekty życia. Od historii po sąsiadów. Ogląda się to dość przyjemnie, gdyż to nie tylko teoria, ale praktyka, praktyczne życie. Oczywiście nie jest ono samowystarczalne w pełni, ale z grubsza. Ale jest to ciekawa historia - można powiedzieć taki skansen ludzkości xD
:) lubię takie klimaty. Sam raczej bym się nie zdecydował na samowystarczalność, ale dobrze jest nie być całkiem zależnym bo potem wyłączają Ci prąd w zimie i zastanawiasz jak nie zamarznąć i jak coś ugotować.
Z jednej strony racja, z drugiej jak jesteś całkiem niezależny to raczej zakładasz redundancje systemów. Czyli np. gotujesz na prądzie, ale jak zabraknie, to masz schowaną kuchenkę gazową czy na drewno itd.
Taka jest moja opinia, bo bycie uzależnionym od jednego źródła to lipa faktycznie :D