Postanowiłem zaryzykować i spróbować z siebie zmyć brud Androida dostarczanego przez producenta - tzw. Stock ROM.

Zły Stock, dobry Custom

Stock ROM to oczywiście systemy dostarczane przez producenta. Czyli Motorola dostarcza co prawda Androida, ale z własnym brandingiem i polecanymi aplikacjami. Samsung ma swoje i tak dalej i tak dalej. To wszystko z myślą o potencjalnym użytkowniku. Musi mieć wszystko łatwo i szybko - kosztem często swoich danych. Bo przecież wiele osób lubi powiedzieć "Ok Google - jaka jest pogoda w Warszawie", a te dane nie są przetwarzane lokalnie.

Custom ROMy są różne, ja preferuje te czystsze - albo AOSP, albo LineageOS / Cyanogenmod, bez usług Google. Są osoby co będą narzekać na mój wybór systemów, ale ma on swoje zalety. LineageOS często jest dopieszczony (a szczególnie oficjalny LineageOS) i działa bez zarzutów, a mamy do czynienia z całkiem funkcjonalnym systemem. AOSP dopiero od niedawna jest dla mnie opcją, gdyż sam od jakiegoś drobnego czasu wiem o czymś takim jak GSI. Wydaje mi się jednak, że systemy oparte o Treble nie są do końca przetestowane. LineageOS powinien być dostosowany do twojego smartfona i w pełni z nim współpracować i często tak jest. W przypadku GSI masz jeden system na różne urządzenia i to system powinien dopasować się do nich. Ale miałem drobne (żeby nie było) problemy.

Co w skrócie dostajemy?

W skrócie czystego Androida, lub dość czystego. To tak jakbyś zainstalował czystego Windowsa zamiast takiego dostarczanego przez firmę. W takim Androidzie nawet nie ma sklepu z aplikacjami, używam do tego Aurora Droid, czyli w sumie taki F-Droid, ale ładniejszy + ma dodatkowe repozytoria. I to głównie mi dostarcza aplikacji.

Jako, że musimy mieć odblokowany bootloader, to możemy instalować co się chce - gdyż i tak gwarancja oficjalnie wygasła (ale jak ktoś lubi walczyć, to może się coś uda). Tak więc za pomocą Magisk możemy odblokować uprawnienia administratora, a także np. możliwość uruchomienia ulubionej dystrybucji Linuksa. Przynajmniej z grubsza :P A taki system razem z VNC może pozwolić nam na pracę na zewnętrznym ekranie bez żadnych prowizorycznych aplikacji Androidowych - tylko pełne desktopowe doznania, nad którymi pracuję.

Taki system oczywiście sam z siebie raczej nie pobiera danych - czyli mamy nie dość, że dłuższy czas na baterii, to jeszcze więcej mocy podzespołów dla nas.

No i oczywiście aktualizacje. LineageOS bazuje zwykle na tygodniowych buildach, więc dostajemy co tydzień aktualizacje. AOSP robi to co krok milowy, który uzna Google za słuszny, a taki stock daje kiedy chce i skąd chce. W LineageOS mam zabezpieczenia poprawek z czerwca, gdy Motorola na razie daje z Maja. Niby miesiąc różnicy, ale to jest to poddaństwo, na jakie się godzimy.

Ale czy warto samemu iść w LineageOS?

Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Często są nieoficjalne wersje LineageOS, które ludzie portują. Takie wersje nie są oficjalnie wspierane i nikt nie wie co w nich siedzi. Zwykle są legitne, ale nigdy nie wiadomo. Dodatkowo wymaga to wiedzy, by to zrobić. Jak ktoś nie ma takowej wiedzy, to może paść na zawał. Ubić telefon raczej jest ciężko, ale trzeba też wiedzieć jak odzyskać. Sam prawie raz go nie ubiłem. Ale udało się go przywrócić do żywych.

Mimo to jednak jest to inne doświadczenie. Świeżość i niezależność od usług Google - mniam! :-)

PS. Lubiłem logo Cyanogenmoda :(