Lech Jęczmyk napisał kiedyś niezwykle ciekawą książkę - zbiór jego felietonów z Nowej Fantastyki pod tytułem "Nowe Średniowiecze". W tych tekstach opisywał pewne pojawiające się współcześnie zjawiska, które wykazują zbieżność pod różnymi względami ze średniowieczem, np. zamknięte osiedla niczym dawne warownie. Gdyby pan Lech żył dzisiaj mógłby napisać jeszcze jeden felieton.
Otóż Unia Europejska nakazuje obecnie rolnikom ugorować, czyli trzymać odłogiem 4% ziemi rolnej. To jest jeden z powodów protestów rolników, które przetaczają się przez całą Europę. 4% teraz, ale przecież jest już złożony projekt z nakazem ugorowania 10%. Gdyby to przeszło, to w następnym kroku można by procedować nakaz ugorowania 33% ziemi rolnej. Wtedy udałoby się nam wrócić do trójpolówki, czyli sposobu uprawy roli z czasów średniowiecza.
Ciekawe zresztą, że to zwolennicy UE bardzo często straszą średniowieczem, na ogół w sprawach, które z wiekami średnimi mają nic lub niewiele wspólnego (np. aborcja). Tymczasem to lewicowe i "postępowe" pomysły płynące do nas głównie z Unii Europejskiej faktycznie cofają nas w rozwoju, np. samochody elektryczne (o realnej użyteczności porównywalnej z autami przedwojennymi) albo wiatraki (bardzo słabe i niestabilne źródło energii, popularne w średniowieczu).
Ugorowanie to akurat jedna z mega ważnych rzeczy w rolnictwie ponieważ obecnie gleby są ekstremalnie wyjałowione obecnym zindustrializowanym rolnictwem.
Rosnąca na nich żywność jest pozbawiona większości składników odżywczych a stosowane nawozy sztuczne zawierają 4 możę 5 elementów z setek które powinny się tam znajdować.
Ponadto ugorowanie daje schronienie i pożywienie licznym zwierzętom ptakom i owadom, co wzbogaca nie tylko faunę i florę ale zapobiega wyniszczaniu gatunków. Dzięki ugorowaniu zwiększa się też wydajność pól co przekłada się na większe zbiory a także większe zbiory np z sadów i zbiory miodu ponieważ ugory są przestrzenią dla pszczół.
Rolnicy protestują przeciwko podwyżkom podatków i obniżkom dotacji a nie przeciw ugorowaniu.
Zasadniczo każdy myślący rolnik wie że takie rzeczy jak przeznaczanie część pól na tereny zalewowe czy też ugorowanie poprawia sytuację. sęk w tym że durne przepisy w stylu podatek od krowich bąków i krwiożercza polityka pośredników która narzuca im śmieszne ceny skupu, sprawiają że muszą oni eksploatować co się da żeby przetrwać.
Tak, to nie jest główny powód protestów. Problemem tutaj jest natomiast narzucanie norm od góry, zamiast pozostawić rolnikom wolność decydowania o tym, ile swojej ziemi w jaki sposób użyć i kiedy.