Odpowiedź na post Khroma: Głosować czy nie głosować o to jest pytanie...

in polish •  last year 

Odniosę się tutaj do jednej kwestii, choć jest ich więcej w tekście, które wymagałyby „wyjaśnienia” 😉 , ale ta wydaje mi się na najważniejsza, a czasu mam niewiele.

Zgadzam się zasadnicza z jedną tezą: dzisiejszy system nie jest już za bardzo kapitalizmem, tzn. ma jeszcze jakieś cechy kapitalizmu, ale również i socjalizmu, a do tego nadreprezentację dużych, międzynarodowych firm, że można go (do pewnego stopnia) uznać za korporacjonizm, jak pisze Khrom.

Nie zgadzam się natomiast z tezą, że to jest droga do której prowadzi w naturalny sposób kapitalizm i wolny rynek, że to jest konieczna konsekwencja tychże. Otóż, drogi Khromie, szukasz przyczyny problemu w złym miejscu. Temat po części wyjaśniłem w tekście o „miesiącu dumy”. Rzeczywistą przyczyną problemów jest demokracja, albo szerzej ujmując ludzka natura w kontekście władzy, przy czym w demokracji ten problem jest najgłębszy.

Otóż gospodarka ma dwa przeciwległe, hipotetyczne bieguny. Jednym jest stan pełnego wolnego rynku – ludzie oddolnie wymieniają się towarami i usługami w sposób wolny, pozbawiony regulacji i podatków. Drugim biegunem jest pełna kontrola – jakiś podmiot, najczęściej państwo kontroluję całą produkcję i wymianę dóbr w społeczeństwie, ustalając kto, ile czego wytwarza, a ile otrzymuje według odgórnej normy. Żaden z tych modeli nie może działać w rzeczywistości, oba są wyłącznie teoretycznie, a próba ich wprowadzenia zakończy się katastrofą. W przypadku anarchokapitalizmu, po prostu kontrolę przejmie albo jakaś grupa przestępcza (i wprowadzi mafijne proto-państwo) albo inne państwo. W przypadku pełnego komunizmu po prostu nie będą zaspokojone potrzeby społeczeństwa, ten model ich nie zapewni, w którymś momencie nastąpi kontrrewolucja z powodu biedy, a jeśli nie, to ludzie umrą z głodu. Pierwszy wariant dąży jako funkcja do największego potencjalnego dobrobytu i rozwoju, a drugi do zera.

Państwo mądrze urządzone będzie starało się dążyć do bieguna pierwszego ograniczonego elementami zapewniającymi mu stabilność, tzn. wprowadzając prawo, sądy, policję, wojsko, stojąc na straży przestrzegania umów, broniąc granic przed napaścią i rozwiązując pewne paradoksy wolnego rynku, bo takie też istnieją (np. tzw. tragedia wspólnego pastwiska). W praktyce historia pokazuje, że najlepiej się rozwijają państwa, które zagospodarowują od 15% do 20% PKB, a resztę pozostawiają obywatelom i wolnemu rynkowi. Te kilkanaście procent to zło konieczne. Niestety wprowadzenie tego pierwiastka zła daje możliwość jego poszerzania i tu właśnie wkracza rząd. A rząd to robi, bo działa w swoim interesie, a nie narodu rozumianego jako ciągłość w czasie danej, spójnej społeczności. Dodatkowo w warunkach demokracji rząd musi konkurować z innymi pretendentami do funkcji władzy o głosy społeczeństwa. I wszyscy oni robią to na koszt społeczeństwa, oferując mu jakąś formę przekupstwa (np. w postaci socjalu, ale również i regulacji w imię „bezpieczeństwa”), która w rzeczywistości jest na koszt społeczeństwa i powiększa ten procent udziału państwa w PKB.

fxmag12.png

A gdzie tutaj korporacje? W normalnej gospodarce kapitalistycznej (w której państwo pilnuje tylko przestrzegania umów i nieagresji), korporacje nie miałyby takiej racji bytu jak obecnie. Im firma większa, tym dysponuje większym efektem skali (przewaga), ale tym mniej jest wydajna w kwestii zarzadzania (w małej firmie właściciel wszystko kontroluje, jego interes jest tożsamy z interesem firmy, natomiast w dużej menedżerowie grają na swój własny interes, a nie długofalowy interes spółki) i w efekcie funkcjonuje pewna równowaga firm małych, średnich i dużych, a wszystkie one podlegają wymianie miejsc na rynku. Jednak duże firmy mają jeszcze jedną przewagę, która funkcjonuje tylko w relacji do władzy, a zwłaszcza władzy demokratycznej. Otóż jest to lobbing. Duże firmy mogą przekupywać rząd, żeby ustawiał prawo pod nie i wprowadzał takie regulacje, które będą im dawać przewagę nad mniejszymi firmami, które chętnie by je wygryzły z interesu. To mogą być preferowane konkretne rozwiązania (np. energia z OZE zamiast z węgla), ale najczęściej to po prostu sprzyjanie biurokracji i rozrostowi regulacji jako takich. Dla dużej firmy dział doradztwa prawnego, księgowego i finansowego będzie znacznie mniejszym procentem w kosztach niż dla średniej i małej. W ten sposób rządy w zamian za przychylność dużych firm rozbudowują udział państwa w gospodarce, poziom bezsensownych regulacji i wysokość opodatkowania.

Największym wrogiem kapitalizmu jest kapitalista. Nie jego należy jednak winić, tylko polityka, który jest faktycznym sprawcą procederu osłabiania modelu gospodarczego państwa. Bez polityka, ten kapitalista byłby bezsilny, mógłby tylko konkurować lepszym i tańszym towarem z innymi kapitalistami lub zniknąć z rynku.

Dlatego ukierunkowywanie się na walkę z korporacjami nie ma długofalowego sensu. One są tutaj objawem, a nie przyczyną. Jeśli korporacjonizm jest chorobą, to korporacje są wirusem, a demokratyczni politycy receptorem w komórce, który umożliwia wnikanie wirusa i rozwój choroby. Wirusów nie da się wybić wszystkich (w tym przypadku samoistnie powstawałyby nowe w nieskończoność), ale po zablokowaniu receptora natychmiast stają się niegroźne.

equal-protection.jpg

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE BLURT!
Sort Order:  
  ·  last year  ·   (edited)

Rzeczywistą przyczyną problemów jest demokracja, albo szerzej ujmując ludzka natura w kontekście władzy, przy czym w demokracji ten problem jest najgłębszy.

Tyle że nie jest tak. problemem nie jest ludzka natura w kontekście władzy bo tak jak by powiedzieć że problemem dla ludzi jest istnienie ludzi co samo sobie zaprzecza.

Problemem jest to że małą garstka ludzi próbuje zmienić naturę ludzi i próbuje im narzucać ideologie pojedynczych jednostek.

Problemem nie jest rząd ani politycy. Problemem są ci którzy starają się nam narzucać swój ład zakulisowo i nie ważne czy będą się nazywali rządem, kastą kapłańską, zakonem templariuszy, NWO czy Orędownikami światowego pokoju.

Problemem jest wizja którą ktoś stawia ponad życiem ludzkim. Dobrze ten problem obrazuje Bajka Django gdzie burmistrz miasteczka w celu zbudowania swojego nowego "nowoczesnego" ładu kontroluje dopływ wody tworząc fałszywy obraz niedostatku dla mieszkańców rządząc nimi po przez nadzeję i stopniowe przykręcanie śruby. Robi to aby mieszkańcy za bezcen sprzedali swoją ziemię pod jego nowy ład. Django jednak obnaża jego szfindel i cały jego plan zostaje obrócony w proch a masteczko na powrót zyskuje dostęp do nieograniczonych pokładów wody której brakowało jedynie przez nieświadomość mieszkańców że jej dopływ kontrolowany jest zaworem daleko daleko w głąb pustyni.

To idea którą szaleńcy tacy jak klaus shwab i NWO sobie wymyślili sprawia że działają oni w skoordynowany sposób ponieważ są opętani pewna ideologią i rządzą władzy. Nie ważne czy to jest demokracja, czy to jest dyktatura czy monarchia.

Szaleńczy owładnięci swoją ideologią potrafią każdy system władzy zinfiltrować pieniądzem, wpływami, kontaktami lub przemocą. Jako że z kolei w dzisiejszym świecie najlepiej działa pieniądz to wykorzystują do tego właśnie korporacje. To one pozwalają im realizować swoje chore wizje.

Korporacje nie są naturalnym tworem tylko tworem stworzonym przez szaleńców owładniętych ideologią, ponieważ normalni ludzie nigdy by się nie dogadali żeby stworzyć coś tak dużego i jednolitego jak korporacja jeśli nie stało by za tym coś więcej aniżeli chęć zysku. Zauważ że wszystkie izmy takie jak komunizm, faszyzm, nazizm były zawsze bardzo tożsame ze strukturą współczesnych korporacji a spajała je właśnie idea a nie sam tylko pieniądz.

Dlaczego? ponieważ naturą zdrowego człowieka jest indywidualizm rozumiany w kontekście plemiennym. Czyli zdrowi ludzie przejawiają utylitaryzm lokalny w kontekście swojego plemienia (czyli rodziny przyjaciół i współmieszkańców czy też grupy) i egoizm globalny w kontekście innych plemion rozumiany w taki sposób że mają ich zasadniczo gdzieś tak długo jak długo nie stoją im oni na drodze. Ludzie więc dogadują się tylko w tym miejscu w którym widzą wspólny interes dla wszystkich plemion co z czasem przerodziło się w umowy międzynarodowe prawa oraz rządy.

Lobbing nie ma tu nic do rzeczy. to tylko słowo jakim nazywamy krucjatę 21 wieku w celu narzucenia swojej ideologii. Niczym się to nie różni od próby narzucanai swojej wiary czy przekonań a członkowie takiej sekty najczęściej myślą że czynią dobrze.

Usuniesz lub zmienisz rząd to usuniesz tylko strukturę wykorzystywaną teraz do "nawracania" a w jej miejsc pojawi się nowa, którą korporacje w jakiś sposób zdominują i wykorzystają do swoich celów. I nic ci to nie da że zmienisz rząd czy jego strukturę. Kto kontroluje pieniądz kontroluje świat a pieniądz kontrolują fundusze inwestycyjne oraz korporacje a nie rządy.

Jeśli chcesz wiec zmienić obecny system to nie zmienisz tego głosując na kogokolwiek czy też zmieniając ustrój rządowy. Zmienisz go odzyskując kontrolę nad pieniądzem a to odzyskasz tylko przez świadomość tego w jaki sposób ten pieniądz jest kontrolowany. Dokładnie tak jak mieszkańcy miasteczka z Django którzy odnaleźli zawór i odkręcili go wypędzając burmistrza i jego klitę, ściągając ponownie na siebie dobrobyt.


Posted from https://blurtlatam.intinte.org

  ·  last year  ·  
  ·  last year  ·  

Temat chyba jest bardziej skompilowany i ciężko go opisać w kilku zdaniach. Myślę, że w tym temacie można by spokojnie się doktoryzować i profesurę zrobić.

Od razu zacznę, że uważam się za libertarianina, ale w wielu kwestiach czuję się anarchokapitalistą. Jedyny problem z tym poglądem u mnie jest, że ludzie to ciemna masa i o ile anarchokapitalizm jest dobry to ludzie zniszczyli by ten ustrój bardzo szybko, ponieważ łatwo nimi manipulować gdy ma się dużo pieniędzy.

Wracając jednak do tematu. To co obecnie mamy to na pewno nie jest czysty kapitalizm, ale nie może być on czystym kapitalizmem gdy inne dziedziny życia są regulowane. W idealnym świecie, gdy kupisz chleb i okaże się, że został zatruty jakimiś substancjami, które mogą powodować raka to poszedłbyś do sądu i producent zapłaciłby Ci bardzo duże odszkodowanie. Na tyle duże, że producenci musieliby dbać o swoje produkty aby były bezpieczne i zdrowe. Z drugiej strony jeśli coś takiego miałoby miejsce obecnie to przez 20 lat bujałbyś się po sądach, nie dostałbyś ani grosza i jeszcze stracił czas - dlatego sanepid kontroluje produkty jako organ i dba o ich jakość, ale ty jako jednostka masz duże problemy dochodzić swoich praw. Taki sanepid jest łatką na niedziałające prawo.
Przykładów można wymienić setki i za każdym razem powód będzie ten sam. Państwo nie jest w stanie zapewnić odpowiednich przepisów więc robi swój organ regulujący rynek - przez co oddalamy się od kapitalizmu i jest trudniej stworzyć konkurencję dla korporacji. Dlaczego od wielu lat nie powstają nowe fabryki samochodów w Europie? Bo rynek jest tak bardzo uregulowany, że stworzenie nowego samochodu, który przechodziłby wszystkie wymagania jest ogromnym kosztem. Wymagania typu spalanie czy bezpieczeństwo nie są bez znaczenia, po raz kolejny państwo gwarantuje nam "jakieś standardy". Ponieważ Ty jako konsument w Polsce nie mógłbyś dojść swoich praw gdyby się okazało, że samochód ma wadę fabryczną - bo prawo jest ułomne. W Europie producenci aut nie boją się, że Kowalski ich do sądu zaskarży tylko, że UE nałoży karę.
Tutaj widać przepaść pomiędzy Europą, a USA. Gdzie na opakowaniu piszą dokładnie co można robić, a czego nie. Właśnie z obawy przed konsumentem i milionowymi odszkodowaniami. Oczywiście USA nie jest idealne, ale to pokazuje, że kierunek powinien być właśnie w tę stronę.

Skoro ponarzekałem na regulowanie rynku to jeszcze muszę dodać dla kontrastu kilka zalet. Za niedługo w UE telefony będą mieć ten sam typ ładowarki (USB C) więc ludzie posiadający iPhone, nie będą musieli pytać "Czy ma ktoś ładowarkę do iPhona?". Apple miało wiele lat aby dostosować się do innych producentów - bo jakoś wszystkie inne telefony używają tego standardu, a jednak tego nie robili bo opłacało im się tworzyć własny sprzęt i sprzedawać go kilka razy drożej. Bo kto przecież zrezygnuje z zakupu iPhone tylko dla tego, że ma inną ładowarkę? Jest to niewygoda, ale nie na tyle duża aby konsument wybrał inny produkt. Za chwile pojawią się też wymuszone przez UE telefony z wymienną baterią. Oczywiście wcześniej dało się wymienić taką w serwisie, ale teraz przepisy mówią, że konsument powinien mieć taką możliwość na własną rękę. Oznacza to tyle, że jako konsumenci będziemy mogli dłużej używać telefonów na czym zyska zapewne nie tylko nasza kieszeń ale i środowisko.