Krąży w mediach, wśród dziennikarzy i publicystów pewna całkowicie błędna opinia na temat przyczyn zmian poparcia partii politycznych w ostatnich 4 latach. Otóż twierdzą oni, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji oraz "Strajk Kobiet", który nastąpił po nim, były tzw. "game changerem" i przemodelowały polską politykę, doprowadzając do obecnego wyniku wyborów parlamentarnych.
Otóż jest to bzdura. Jeden z drugim pożal się Boże dziennikarzyna podaje sobie wykres średniej sondażowej i wskazuje na "tąpnięcie" w drugiej połowie 2020 roku. Że tak mówią lewicujący propagandyści to nic dziwnego - oni każde kłamstwo i manipulację puszczą. Ale i u tych drugich dzbanów: "Olaboga, aborcja zniszczyła PiS. Po co się jej tykali ci z radykalnego skrzydła, co wysłali wniosek do TK". Tyle że durnie nawet nie zwrócili uwagi, że na wykresie, który sobie podają, nie widać dokładnie dat i to tąpnięcie w sondażach PiS-u (i tylko PiS-u) nastąpiło 2 miesiące wcześniej. I to tąpniecie nieliche, bo z poziomu 40% do 32%. Natomiast po wyroku TK i Strajku Pokemonów nie działo się nic, poparcie PiS utrzymywało się na mniej więcej niezmiennym poziomie aż do wyborów.
Co się zatem stało 2 miesiące wcześniej, we wrześniu 2020 roku? Otóż PiS przeforsował tzw. "piątkę dla zwierząt" - antyrolniczą ustawę napisaną w imię bambinistycznych urojeń prezesa i lobbowaną przez "postępowych" działaczy z pisowskiej młodzieżówki. Ustawa ta spowodowała protesty rolników, którzy byli znaczącą częścią elektoratu PiS. Sprzeciwił się jej ówczesny minister rolnictwa, co kosztowało go utratę stanowiska. Ostatecznie PiS się z tej ustawy wycofał, ale narobił sobie nieodwracalnych w dużej mierze szkód (mimo, że ex-minister Ardanowski jeździł potem po wioskach i starał się przekonywać ludzi, że PiS już nigdy nie zrobi czegoś tak głupiego i żeby im wybaczyli). To właśnie była decyzja, której efektem są wyniki tegorocznych wyborów.
A protesty w sprawie aborcji? One gromadziły i mobilizowały ludzi, którzy i tak byli przeciwni PiS-owi. Napędzały one polaryzację, ale nie powodowały większych przepływów w obrębie elektoratów. To było przekonywanie przekonanych - zarówno, że PiS jest zły (bo zakazuje dzieciobójstwa), jak i że antyPiS jest zły (bo wściekła tłuszcza atakuje kościoły).