Tradycyjnie, również w tych wyborach mamy koncesjonowany „antysytem”, którego celem istnienia jest tylko i wyłącznie odbieranie głosów antysystemowi prawdziwemu. W wyborach z poprzednich lat był to najpierw Kukiz’15, potem Polska Fair Play. Doświadczenia z tworzonych sztucznie przez służby (nasze lub obce) lub działaczy PiS/PO partyjek „wystruganych z banana” są dłuższe, bo była kiedyś przecież .Nowoczesna (11% w sondażach, zanim ktokolwiek o niej usłyszał) i Twój Ruch. Te dwie były pomyślane jako „alternatywa dla Platformy”, w celu zatrzymania odpływu rozczarowanych lemingów. Kukiz był durniem wykorzystanym w praktyce jako pierwszy koncesjonowany antysystem, chociaż ten głąb pewnie w ogóle nie zdawał sobie z tego sprawy. Chodziło jednak o to, żeby partia Wolność/Korwin nie weszła do sejmu i właśnie w tym celu Kukiz był zapraszany wszędzie, chodził do Wojewódzkiego, wszystkich stacji TV, omal nie wyskakiwał z lodówki. A programu nie miał w ogóle, kilka chwytnych hasełek i zero pojęcia o czymkolwiek. Jego jedyny postulat to były JOW-y, a jak wie każdy kto ma jakiekolwiek pojęcie o politologii, mają one wszędzie na świecie działanie dokładnie przeciwne od tego, które zakłada Paweł Kukiz (czyli powstrzymanie „partiokracji”). Potem była Polska Fair Play Roberta Gwiazdowskiego, który chociaż poglądy miał zawsze w 99% zbieżne z ruchem wolnościowym i partią KORWiN, to z jakiegoś powodu (którego nie potrafił sensownie wyjaśnić) od niej się dystansował. Jego partii jednak udało się zarejestrować tylko w części okręgów, dlatego zabrała Konfederacji mniej niż jeden procent głosów. Schemat był jednak już wyraźny: skopiować program partii, którą establishment chce zwalczyć i spowodować, żeby głosy przeciwników obecnego systemu uległy rozbiciu, a ich partia w optymalnym scenariuszu spadła pod próg. Były jeszcze inne, mniej udane próby tworzenia koncesjonowanego antysystemu, np. w postaci partii Marka Jakubiaka, który wcześniej próbował rozbijać Konfederację od wewnątrz. Charakterystyczne dla tych kanapowych partii jest to, że dostają one wsparcie z zewnątrz w zbiórce podpisów. Ten moment w kampanii politycznej jest niezwykle trudny, wymaga silnych, ogólnopolskich struktur i tu widać, kto jest rzeczywistym ruchem, ze strukturami i działaczami, a kto wydmuszką. Do zebrania podpisów na start trzeba naprawdę armii zaangażowanych ludzi. Ewentualnie opłaconych… Zarówno Jakubiakowi, jak i Kukizowi w drugiej kadencji (gdy niemal wszyscy jego działacze go opuścili) podpisy zbierali działacze Zjednoczonej Prawicy, czyli zwykle przystawek i okolic PiS-u.
W tym sezonie koncesjonowany antysystem przybrał nazwę „Polska Jest Jedna”. To właściwie jest jednoosobowa partia prezydenta Siemianowic Śląskich, który występuje czasem w towarzystwie jakichś statystów z łapanki. Co ciekawe, PJJ zarejestrowało się w większości okręgów wyborczych (poza bodajże jednym). Zagadką jest jednak, kto zebrał te podpisy. Rafał Piech z piątką swoich statystów? Program PJJ to jest chamska kopia na kolanie postulatów Konfederacji podlana odrobiną populizmu socjalnego, z dodatkiem silnego pierwiastka religijnego i garści głupot, w które wierzą niektórzy naiwniejsi kontestatorzy obecnej polityki (np. legendy o niesamowitych bogactwach w złożach w Polsce). Zrobione to jest jednak bez konkretów, w samych hasłach, bez namysłu nad racjonalnością budżetową i w krótkim bloku tekstu na „odpierdol”, nawet nie sformatowanym porządnie. Cały ten „program” mieści się na dwóch stronach A4 po zmniejszeniu oczojebnej czcionki. Natomiast sposób przekazu i narracji Piecha śmierdzi na kilometr sztuczkami marketingowymi rodem z czasów sprzedawania garnków za 5 koła emerytom.
Ta fałszywa partyjka zaprojektowana jest do odbierania Konfederacji głosów wyborców o bardziej bezkompromisowych poglądach, za pomocą grania na „rozczarowanie łagodnością Konfy”. Pracują nad tym rozmaici agenci wpływu w rodzaju Marcina Masnego. Dobry agent nie będzie jednak wprost reklamował takiego tworu. Będzie odgrywał rozczarowanego zwolennika Konfederacji obawiającego się „rośnięcia w siłę konkurencji”.
Rafał Piech to były polityk Platformy Obywatelskiej, który zerwał się ze smyczy, a potem zyskał rozgłos zawierzając Siemianowice Śląskie Matce Boskiej. Prezydentem miasta został z poparciem PiS-u. W grudniu 2022, Interia opublikowała artykuł o siatce korupcyjnej prezydentów miast, w której uczestniczył również Rafał Piech. Chodziło o wzajemne obsadzanie się prezydentów w radach nadzorczych spółek miejskich i pobieranie w ten sposób dużych sum pieniędzy ze środków samorządów, tak jednak by nie wzbudzać nie pierwszy rzut oka podejrzeń. Wygląda na to, że Piech ma dobre powiązania w „systemie” i po prostu został wynajęty do zadań specjalnych.
https://wydarzenia.interia.pl/.../news-tak-dorabiaja...
Nie da się jednak nie zauważyć, że PJJ robi dość duże zasięgi w internecie, na poziomie około ¼ zasięgów Konfederacji. Pytanie, na ile są one prawdziwe, a na ile sztucznie generowane za pomocą botów. Ciekawostką jest też wynik PJJ na prawyborach w Wieruszowie, 4%. Moim zdaniem wynikało to z przywiezienia i przemeldowania do gminy swoich aktywistów, a wielu ich do tego nie było potrzeba, bo około 80 wliczając kilku faktycznie popierających ich mieszkańców, przekonanych przez obecnego na miejscu Rafała Piecha. Zresztą prawdopodobnie nie tylko oni oszukiwali na tych prawyborach, bo biorąc pod uwagę bardzo dziwne wyniki, musieli takiej operacji dokonać również ludzie z KO i TD. Charakterystyczne jest, że prawybory w Wieruszowie miały w tym roku znacznie wyższą frekwencję, niż 4 lata temu (19% vs 13%). W 2019 roku, wynik prawyborów faktycznie był „proroczy”, o gminie zrobiło się głośno, więc oczywiste, że wielu graczy postanowiło to wykorzystać do „strategicznego zarządzania percepcją”. Myślę jednak, że w wyniku tego pompowania, PJJ może ukraść co najmniej 1% (a może nawet i 2) Konfederacji, wykonując swoje odgórnie zlecone zadanie.
Dlatego ostrzegam: proszę się nie nabierać na koncesjonowany antysystem i PJJ Piecha, który udaje „antyszczepionkowca”, a zanim dostał swoją rolę do odegrania, śmigał w namordnikach i wprowadzał lockdown w Siemianowicach Śląskich.
Jest spora różnica pomiędzy nimi, a Kukizem. PJJ nie będzie chyba nawet na debacie, a próg wyborczy jest dla nich raczej nieosiągalny.
To prawda. Tu chodzi tylko o te 1-2% do urwania. Kukiz był znacznie większym projektem, bo był autentyczny, a nie zaprojektowany jak PJJ albo partia Jakubiaka. Natomiast był pompowany sztucznie, w podobnym celu - żeby elektorat buntu przekierować z groźnej partii reformistycznej, na niegroźną partię niezbyt mądrego muzyka bez programu.
I wyjaśniło się kto ich stworzył i kto im podpisy zebrał:
Dopiero po wyborach Kancelaria Sejmu odpowiedziała na pisemne pytanie, kto organizował wydarzenie PJJ w Sejmie.