Subiektywna interpretacja nowej ekranizacji Diuny

in polish •  2 years ago  (edited)
Subiektywna interpretacja nowej ekranizacji Diuny.

Ekranizacja jest dość wierna wobec książkowego pierwowzoru, jednak warto zwrócić uwagę na kilka szczegółów, którymi się wyraźnie różni, gdyż wydają się być znaczące. Przede wszystkim wielkim zaskoczeniem jest obsadzenie w roli planetarnego ekologa, Lieta Kynesa, czarnoskórej aktorki. Zmiana „rudego blondyna o rzadkiej brodzie i krzaczastych brwiach” w czarną kobietę nie jest przypadkiem. To efekt wymogów narzuconych przez Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej (ci co rozdają Oskary), wśród których znajdujemy m.in. obsadzanie przynajmniej jednej roli pierwszoplanowej i minimum 30% drugoplanowych przedstawicielami tzw. mniejszości (włącznie z kobietami, stanowiącymi mniejszość jako 51% populacji). Lady Jessika była wystarczająca dla molocha poprawności politycznej jako jedna z ról pierwszoplanowych, ale reżyser musiał dokonać zamiany niektórych postaci drugoplanowych, żeby osiągnąć pożądane 30%. Za jednym zamachem postanowił uzyskać kryteria i rasowe i płciowe. Jednak tutaj potrzebna jest mądrość, by odczytać ukryty przez twórców przekaz.

Pani doktora Kynes zostaje ośmieszona przez polecenie zagrania sceny poprawiania filtfraków księcia Leto i jego syna, które są skonstruowane na potrzeby filmu tak, że nie ma co w nich regulować. Nie ma nawet wiązań pustynnych butów, które doktora chwali u Paula. Scena wygląda dość karykaturalnie, choć film jako całość ma dość dobrze dopracowane szczegóły. Następnie po krótkim wątku wspólnej ucieczki przed harkoneńskimi siepaczami, reżyser skazuje czarną doktorę na pożarcie (wraz z goniącymi ją Sardaukarami) przez gigantycznego czerwia pustynia. To kolejna zmiana wobec powieści, gdzie doktor Kynes ginie w wybuchu bąbla masy przyprawowej na pustyni. Czerw u Denisa Villeneuve’a symbolizuje bowiem potworne bóstwo poprawności politycznej, które domaga się ofiar. I reżyser rzuca mu tę ofiarę na pożarcie. „Masz, nażryj się”, zdajemy się słyszeć.

Potwierdzenie takiej interpretacji znajdujemy w fabule filmu jakiś czas później. Postać Jamisa, fremeńskiego wojownika, który rzuca wyzwanie Paulowi obsadzona jest również przez czarnoskórego aktora, jako bodajże jedyna wśród Fremenów. Ponownie jest to wbrew powieściowemu pierwowzorowi, gdyż Fremeni byli nacją jednolitą, od wielu pokoleń żyjącą w izolacji na pustyni Arrakis. Można mieć różne wizje: czy są lekko ciemnoskórzy jak ludność naszego Bliskiego Wschodu czy może bledsi nawet od Europejczyków z racji nocnego trybu życia i przebywania w podziemnych siedzibach. Na pewno jednak nie ma u nich miejsca na różnorodność rasową. Czarne postaci jak najbardziej mogą się pojawiać w takiej ekranizacji i np. trudno mieć zastrzeżenia do takiej obsady imperialnego herolda. Ale nie Fremeni. Dlatego Jamis musi umrzeć (zgodnie z powieściową fabułą). Obserwujący walkę Jamisa z Paulem wódz Fremenów, pyta: „czy on się z nim bawi?”. To jest meta-pytanie i odnosi się w rzeczywistości do hollywoodzkich cenzorów i „arbitrów elegantiarum”.

...dodajmy do tego, że Shai Hulud odstępuje od Jessiki i Paula dlatego, że przywołuje go dudnik. Dudnik Jamisa...

diune.jpg

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE BLURT!
Sort Order:  
  ·  2 years ago  ·  

W każdym filmie wycinają po kilkadziesiąt minut i skracają fabułę, żeby seans "nie trwał zbyt długo" i ewentualnie mógł być sprzedany dla telewizji, a z drugiej strony dodają nic nie wnoszące wątki z aktorem, który jest tam tylko po to, żeby zachować parytet. Taka postać ma napisaną rolę na kolanie i to mu tylko zaszkodzi zamiast pomóc. Co za głupota...

  ·  2 years ago  ·   (edited)

Z tymi parytetami to są cyrki. Jest taki serial "Barbarzyńcy" na Netflixie. Miałby nawet potencjał, bo na plus jest np. to, że Rzymianie mówią łaciną i to stylizowaną na akcent z epoki. Ale te parytety kładą go kompletnie. Z głównego bohatera (Arminiusza) zrobiono kukolda, który tylko robi za zasłonę (bo zły patriarchat) dla działania prawdziwej bohaterce, jego żonie. Może być zaskoczeniem wątek niepełnosprawnego chłopca, brata tej bohaterki. Za cholerę nie wiadomo po co on tam jest, w ogóle to się nie klei z fabułą, z niczego nie wynika, nic z tego wątku nie wynika. Dopiero jak się przeczyta wytyczne tej komisji leśnych dziadków od m.in. rozdawania Oskarów, to można zrozumieć po co ten wątek.

"Nowe zasady określają, jaki procent aktorów i całej ekipy filmowej musi pochodzić z grup określanych jako niedostatecznie reprezentowane, do których zaliczono przedstawicieli mniejszości etnicznych i rasowych, społeczności LGBTQ, kobiety ORAZ OSOBY Z NIEPEŁNOSPRAWNOŚCIAMI."

  ·  2 years ago  ·  

Ciekawe czy jak ktoś jest z mniejszości etnicznej i jednocześnie LGBTQ i niepełnosprawny to liczy się potrójnie i czy jest coś ala Ośrodek Monitorowania Urojonego Rasimzu, który to wszystko sprawdza i liczy ilu aktorów reprezentujących "mniejszości" jest w każdym filmie? Jaka to jest strata czasu, energii i pieniędzy dla reżyserów...

  ·  2 years ago  ·  

Myślę, że jest to liczone skrupulatnie. Wytyczne mówią o minimum 30% aktorów żeby pochodzili z jednej (lub więcej) z tych "wykluczonych" grup. Za seriale nie rozdaje się Oskarów, ale to musi mieć zastosowanie również w jakichś innych nagrodach (Emmy?), skoro tak skrupulatnie przestrzegają.