Od wielu lat jestem posiadaczem drukarki 3D, nie jest może jakaś świetna bo to Anet, która ma dość niestabilną konstrukcję, ale kiedyś dość sporo jej używałem. Teraz już bardziej się kurzy bo po przeniesieniu w inne miejsce się rozkalibrowała i jakoś nie miałem serca się za to zabrać. Drukowanie plastikiem jest ciekawe, ale czasem wygodniej jest tylko coś wyciąć. Dlatego zakupiłem CNC, chiński model 3040, który powinien nadawać się do moich zastosowań. Wielkość pola roboczego jest na tyle duża, że można wyciąć lub wyfrezować dość spore rzeczy, a i cena przystępna. Wydaje mi się, że za kolejny próg cenowy, który ma sens trzeba uznać jakieś około 10k zł czyli taka z mocniejszym wrzecionem co trochę przekracza mój budżet na zabawki. Za tę zapłaciłem 4000zł.
Waży nie mało, ale konstrukcja wydaje się być bardzo solidna. Dodatkowym atutem jest to, że jest ruchoma suwnica, a nie blat co po pierwsze zmniejsza obszar jaki zajmuje na stole, a po drugie zwiększa precyzję.
Od samego początku dostałem w zestawie pendrive, z jakimiś programami na Windowsa oraz z instrukcją montażu, ale muszę przyznać, że nie postarali się. Archiwa nie chciały się rozpakować i testowałem to na windowsXP, windows10, linux... Zwyczajnie wgrali uszkodzone pliki zip, na szczęście instrukcja była w PDF. W zestawie był też konwerter USB->LPT, który muszę przyznać, że mnie zawiódł. Próbowałem na początku wykorzystać do tego swojego starego laptopa. Walczyłem z programami 2 dni pod Windowsem i pod Linuksem i trzeba przyznać, że tylko jedna aplikacja sobie radziła z tym konwerterem, dlatego też zaniechałem całą sprawę i postawiłem na wygrzebanie jakiegoś starocia z szafy.
Komputerek nie jest mocny, ale zainstalowałem tam dystrybucję LinuxCNC, która jest bardzo lekka. Muszę przyznać, że nie rozumiem dlaczego ludzie kupują program Mach3 za 900zł skoro linuxCNC jest bardzo fajny. Konfiguracja była łatwiejsza i bardzie zrozumiała dla mnie niż to co prezentowały programy pod Windowsa. Gdy już wszystko działało musiałem ją skalibrować bo wyraźnie wartości mi się rozjeżdżały. Kwadrat który miał mieć 8cm szerokości miał niecałe 1,5. Ze względu, że kalibracja odbywała się u mnie w biurze nie chciałem śmiecić, przymocowałem zamiast frezu wkład od długopisu i zrobiłem sobie maszynę rysującą.
Gdy już wszystko zostało skalibrowane przeniosłem maszynę do warsztatu, gdzie aktualnie jest dość chłodno i czeka na jakieś dobre drewno i projekt. Myślę, że za za jakiś czas podzielę się tym co udało mi się uzyskać.
