Później te normalne robiłem gdzieś tak w 8 minut z dwóch stron, tylko najgorzej to ocena nauczyciela, a ten potrafił być krytyczny. Na youtube widziałem w ogóle, że w ameryce mają takie końcówki rj45, że po prostu żyły przechodzą przez końcówkę i się docina przy końcu. :c
Też egzamin teoretyczny i praktyczny. Przy teorii trzeba było mieć 50%, a na praktyce 75%. Informatycy mają ogromną bazę pytań, a tacy logistycy to 80% pytań już przerabiają robiąc parę arkuszy.
Są takie, można kupić, ale są droższe o ile pamiętam, więc raczej nieczęsto się ich używa. Ale nie jestem w temacie jakoś bardzo obeznany. Moja ścieżka kariery poszła w zupełnie inną stronę i z hardware mam tyle wspólnego co w domu.
To dokładnie tak jak na elektronice było :-) chociaż w naszym przypadku praktyczny był trochę śmieszny. Pamiętam, że miałem zadanie, że radio niepoprawnie działa (nie pamiętam co się tam działo) i schemat radia. Trzeba było krok po kroku pisać na kartce które kondensory mogą być spalone i co to oznacza + jakieś śmieszne wykute na pamięć zasady pracy. Czyli "1. Przygotowuję stanowisko pracy. 2. Upewniam się, że urządzenie elektryczne jest wyłączone..." itd.
U mnie na pierwszym egzaminie należało połączyć switcha/router/access point ze sobą (2 z podanych) i były dwa komputery. Jeden to klient, drugi to serwer (linux i windows). Drugi egzamin to programowanie w PHP lub JS i tworzenie strony w HTML. Problem z tymi egzaminami jest taki, że szkoła zazwyczaj przygotowuje ucznia do serwera windows i na drugi egzamin język PHP, bo JS i linux serwer pojawiają się w jednej / dwóch grupach. No i to jest właśnie loteria, czy człowiek padnie na dobry arkusz. Ja na szczęście przygotowałem się na linux serwer i PHP więc nie miałem większego problemu. Ale faktycznie, bardziej stresowałem się tymi egzaminami niż jutrzejszą maturą.