When about half a year ago I commented on the trailer of this movie, I expected a better screening. This one was not bad, but I had higher expectations after "The Art of Loving" (both movies are available on Netflix). Some time ago, together with Asia, we watched a movie about Kalina Jędrusik, probably the first Polish sex bomb, like Marylin Monroe. Before seeing the announcement, he was a character almost completely unknown to me - I had heard the song "Because there is sex in me" several times, or about the famous Diva, but my knowledge was small. After all, this is a character who had his best years when I was not yet in my parents' plans. The film shows us the peak stage of her career - when she was already known throughout Poland, she experienced a decline in popularity due to numerous scandals and a conflict with one of the officials, and then regained her former glory. The picture was directed by Katarzyna Klimkiewicz, who managed to present some aspects quite well (the character of this type of character, the celebrity's approach to life, her surroundings, etc.), but as a whole it was between something average and good. As I said, I do not know her work or person, so I cannot say whether he faithfully portrayed her biography and the times in which she lived. From what I read on the Internet, it works poorly as a biography. I believe these opinions because the film did not impress me in any way - it lacked some leitmotif, coherence.
The events are loosely connected with each other, I could say that it is a collection of several dozen clippings from her life, mixed with the reactions of ordinary people, the children she looks after, her husband and lover. You can experience it during the session - it is felt, but it did not bother me. It is different after the screening, when we already know the whole story - I would not describe it as a total disappointment, but as a wasted potential. Comparing this film to "Sztuka Kochania", in which everything turned out much better, the painting of Mrs. Katarzyna is ... Hmm, unremarkable. If it weren't for the actors, the directing in some respects and the really good characterization of the surroundings, it would be bad. It is such a shell with a truly depicted heroine who exudes sex, is characterized by the behavior typical of rich celebrities (you can see that Instagram influencers are generally nothing new) - i.e. she is spoiled, vulgar, likes alcohol, is an extremely selfish and direct character. The photos showing the communist period look good, but I was missing something. I am not talking about objects, showing the streets, life in general several dozen years ago, because as I said it was OK. I lacked coherence and some sensible idea. As if the creators wanted to make a film on such a subject, but did not spend too much time planning it and then implementing it. Oh, a nice picture that can be seen in the evening, but will be forgotten after a few days. Something like a nice, safely made, but completely non-engaging Marvel movie. It is perfect for a ladies' evening with a few bottles of wine or a romantic session for a couple, although I recommend "The Story of Michalina Wisłocka" more. It's simply better in every way - history, biography, sex scenes, character depiction, not to mention the fact that it's a full-fledged movie. I rate it 5.5 / 10. And by the way - men, don't be afraid it's a musical. I hate them myself, but it didn't bother me here, although I can't praise it either.
Gdy około pół roku temu, komentowałem trailer tego filmu, to spodziewałem się lepszego seansu. Ten co prawda nie był zły, ale miałem wyższe oczekiwania po "Sztuce Kochania" (oba filmy są dostępne na Netflix). Jakiś czas temu, wraz z Asią obejrzeliśmy sobie film o Kalinie Jędrusik, chyba pierwszej polskiej sex-bombie, jak Marylin Monroe. Przed zobaczeniem zapowiedzi, była to dla mnie postać niemal kompletnie nieznana - co prawda słyszałem kilkukrotnie piosenkę "Bo we mnie jest seks", czy o słynnej Divie, ale moja wiedza była niewielka. Wszakże to postać, która miała swoje najlepsze lata w czasach, gdy ja jeszcze nie byłem w planach moich rodziców. Film pokazuje nam szczytowy etap jej kariery - gdy była już znana w całej Polsce, zaliczyła spadek popularności w związku z licznymi skandalami oraz konfliktem z jednym z urzędników, po czym odzyskała swój dawny blask. Obraz został wyreżyserowany przez Katarzynę Klimkiewicz, której całkiem dobrze udało się przedstawić niektóre aspekty (charakter tego typu postaci, podejście celebrytki do życia, jej otoczenie etc.), ale jako całość wyszło to pomiędzy czymś średnim, a niezłym. Jak mówiłem, nie znam jej twórczości ani osoby, więc nie jestem w stanie stwierdzić, czy wiernie sportretował jej biografię oraz czasy, w jakich żyła. Z tego co czytam w internecie, to jako biografia sprawdza się to słabo. Wierzę tym opiniom, bo film nie zrobił na mnie wrażenia pod jakimkolwiek względem - brakowało w nim jakiegoś motywu przewodniego, spójności.
Wydarzenia są ze sobą luźno powiązane, mógłbym powiedzieć że to taki zbiór kilkudziesięciu wycinków z jej życia, wymieszany z reakcjami zwykłych ludzi, dzieci którymi się opiekuje, jej męża i kochanka. W trakcie seansu da się to przeżyć - jest to co prawda odczuwalne, ale mi nie przeszkadzało. Co innego po seansie, gdy znamy już całą historię - nie określiłbym tego jako totalne rozczarowanie, ale zmarnowany potencjał już jak najbardziej. Porównując ten film do "Sztuki Kochania", w której wszystko wyszło dużo lepiej, obraz pani Katarzyny, jest... Hmm, nijaki. Gdyby nie aktorzy, reżyseria w niektórych aspektach i naprawdę dobra charakteryzacja otoczenia, to byłoby słabo. To taka wydmuszka z prawdziwie przedstawioną bohaterką, która emanuje seksem, cechuje się zachowaniami typowymi dla bogatych celebrytek (widać, że influencerki z Instagrama, to generalnie nic nowego) - tj. jest rozpieszczona, wulgarna, lubi alkohol, jest postacią skrajnie egoistyczną i bezpośrednią. Zdjęcia pokazujące okres komunizmu wyglądają nieźle, ale czegoś mi w nich brakowało. Nie mówię tu o przedmiotach, pokazaniu ulic, generalnie życia kilkadziesiąt lat temu, bo to jak mówiłem było OK. Zabrakło mi w tym spójności i jakiegoś sensownego pomysłu. Tak jakby twórcy chcieli zrobić film o takiej tematyce, ale nie poświęcili zbyt wiele czasu na jego zaplanowanie, a następnie realizację. Ot, przyjemny obraz, który nadaje się do obejrzenia na wieczór, ale po paru dniach o nim zapomnimy. Coś jak ładny, bezpiecznie zrealizowany, ale kompletnie nie angażujący film Marvela. W sam raz nada się na damski wieczór przy kilku butelkach wina lub romantyczny seans dla pary, aczkolwiek bardziej polecam "Historię Michaliny Wisłockiej". Jest zwyczajnie lepsza pod każdym względem - historycznym, biograficznym, scen seksu, przedstawienia postaci, nie wspominając o tym, że to pełnoprawny film. Oceniam go na 5.5/10. No i przy okazji - mężczyźni, nie obawiajcie się że to musical. Sam ich nienawidzę ale tutaj to nie przeszkadzało, aczkolwiek nie jestem też w stanie tego pochwalić.