Our trip to Krakow / Nasz wyjazd do Krakowa

in english •  2 years ago 

20220729_163557.jpg

A week ago, Asia and I received an invitation from my family. My uncle's 50th birthday, 20th wedding anniversary, my grandmother's arrival from afar - 3 occasions included a meeting of some of the family. Mainly people from the vicinity of Krakow and Zakopane, but there was also someone from Łódź, grandma's cousin from Poznań, and we - a team of 4 people from Lower Silesia (my sister and her fiancé also came, but not by train). Asia hasn't been to Krakow yet, so I decided to show her as much of the market square and the surrounding area as possible. From what I remember, she had never been to such a big city + she didn't travel that far by train, so there were a lot of attractions. As I wrote a few times, I was born in Krakow, I moved out of it when I was 5, but then I was there quite often when my mother visited her family. I thought that I would not remember most of the city, but apart from the tram timetable (which I have always preferred over buses), I remembered surprisingly much from the market square, its surroundings, a few fragments of the city, street layout, distinctive points (which make it easier and faster to travels). I did quite well as a guide who was tired and explained everything spontaneously. On the first day we visited the Barbican (it is not profitable to enter it, tickets are too expensive, but as Asia has never been, we have also included this monument), part of the market square, I took Asia to the Wedel chocolate bar and went to Wawel. I will discuss the visit to the "chocolate factory" later, and when it comes to Wawel, due to the high cost of visiting, we saw only the royal chambers, royal gardens, the dragon's lair and one more element. I have been to Wawel 3 or 4 times in total - Asia liked it quite a bit, especially the dragon pit, due to the low temperature. It was very hot, although I was carrying all my luggage (we left the large ones in the waiting room at the Kraków Główny station), I am also in better condition and due to the exercises on the pitch, I am also more resistant. When we were coming back, it started to rain and we went home to freshen up, rest, chat with the family over dinner, etc.

20220729_133221.jpg

20220729_133319.jpg

20220729_133201.jpg

20220729_133224.jpg

20220729_133208.jpg

20220729_133339.jpg

20220729_134027.jpg

20220729_134225.jpg

20220729_134220.jpg

20220729_134023.jpg

20220729_133542.jpg

20220729_133928.jpg

In the morning we got up, had a light breakfast and took the tram. Uncle drove us to the station, because he had to take mum to the hairdresser - you know, a woman of all ages wants to look beautiful, especially at her child's birthday. We bought 4 liters of sparkling water, packed it into my backpack and went to the Barbican. We went to the market square, I showed Asia a few places, the Florian Gate, my favorite places when I was a child (when my dad had a company with my uncle, which I wrote about in the texts about games, their office was quite close to the market), half of the market and we went for ice cream. On Friday we ordered lemonade with strawberries, citrus and mint and cold white liquid chocolate - Asia took the former, I took the latter. She didn't feel like doing anything heavier. However, on Saturday, we went crazy. We sat for almost 2 hours in an air-conditioned, tastefully made place - we had to block the time somehow, and since there was a real crematorium outside, we decided that it was better to sit in the cold. First we had a cold coffee with a scoop of ice cream, then ordered a set of ice cream. I took the nutty set - lots of different nuts, a scoop of peanut ice cream, liquid caramel, chocolate pieces, whipped cream, and Asia was fruity - sorbet, oranges, almonds and some other toppings. The price is quite high, but if you earn those 3.5-4 thousand a month, nothing will happen if you visit such a place once a year. You will remember this quality for many months ... Even our ice cream shop, which we go to every week, cannot compare to Wedel's ice cream. On the second visit, we got a 10% discount on purchases in their shop, so I figured we would buy some nice souvenirs for our fathers and friends. Why buy some dragons that have little to do with Krakow, or other nonsense? Better to buy something practical, original that can be remembered, and not crap that will go to the wardrobe forever the next day. We looked at the store's offer and after a short conversation, we agreed that it would be best to buy chocolate with a photo of Krakow. More expensive than normal, but it's the highest quality chocolate, so I guess no one will complain. Where do you get that confidence? Because once I read a text about Pijalnia Wedel and their shops, the best chocolates from factories are delivered.

20220729_144241.jpg

20220729_144246.jpg

20220729_134607.jpg

20220729_134557.jpg

20220729_165736.jpg

20220729_170321.jpg

20220729_170201.jpg

20220729_170444.jpg

20220729_170339.jpg

20220730_140821.jpg

20220730_140252.jpg

20220729_152925.jpg

20220729_152812.jpg

20220729_170206.jpg

20220729_170236.jpg

20220729_152956.jpg

20220729_152944.jpg

20220730_140817.jpg

20220729_134719.jpg

20220729_165607.jpg

20220729_153005.jpg

Then I showed her the rest of the square, churches and other places important to Catholics, but we didn't go inside - I didn't want to torture Asia and told her that we would visit the temples another time when it would be cooler and she would not be forced to wear a short skirt. We plan to come for a longer time next year, I will also show her Wieliczka and more. After leaving the market square, we went along the Vistula River to Bulwary Wołyńskie to the premises where there was a family party. Aunt and uncle chose the perfect place, the food was top notch! On Sunday we came back home and I got a week longer vacation because I had a throat problem - it was cold, we often changed places from warm to cold, I smoked pipes when I was bored and that was it. Overall a nice trip, we liked it despite the tiredness and sticky body;).

20220729_164255.jpg

20220729_144711.jpg

20220729_165536.jpg

20220730_162655.jpg

20220730_165006.jpg

20220730_141005.jpg

20220730_162648.jpg

20220730_164121.jpg

20220730_165013.jpg

20220730_141013.jpg

20220730_164128.jpg

20220730_162749.jpg

20220730_142946.jpg

20220730_165002.jpg

20220730_162715.jpg

20220730_164333.jpg

20220730_205130.jpg

20220730_164123.jpg

20220730_162640.jpg

20220730_140825.jpg

20220730_191308.jpg

20220730_205122.jpg

20220730_140856.jpg

20220730_140942.jpg

20220730_142949.jpg

Tydzień temu, dostaliśmy z Asią zaproszenie od mojej rodziny. 50 urodziny mojego wujka, 20 rocznica ślubu, przyjazd babci z daleka - 3 okazje złożyły się na spotkanie części rodziny. Głównie ludzi z okolic Krakowa i Zakopanego, ale był też ktoś z Łodzi, kuzynka babci z Poznania, no i my - 4 osobowa reprezentacja z dolnego śląska (moja siostra i jej narzeczony też przyjechali, ale nie pociągiem). Asia jeszcze nie była w Krakowie, więc postanowiłem jej pokazać jak największą część rynku i okolic. Z tego co pamiętam, to nigdy nie była też w tak dużym mieście + nie jechała tak daleko pociągiem, więc było dużo atrakcji. Jak parę razy pisałem, urodziłem się w Krakowie, wyprowadziłem się z niego mając 5 lat, ale potem dość często w nim bywałem, gdy mama odwiedzała swoją rodzinę. Myślałem, że nie będę pamiętał większości miasta, ale pomijając rozkład jazdy tramwajów (które od zawsze preferowałem ponad autobusami), to zapamiętałem zaskakująco dużo z rynku, jego okolic, paru fragmentów miasta, rozkładu uliczek, wyróżniających się punktów (dzięki którym łatwiej i szybciej się podróżuje). Całkiem nieźle sprawiłem się jako przewodnik, który był zmęczony i tłumaczył wszystko w spontaniczny sposób. Pierwszego dnia zwiedziliśmy Barbakan (nie opłaca się do niego wchodzić, bilety są zbyt drogie, ale że Asia nigdy nie była, to zaliczyliśmy i ten zabytek), część rynku, zabrałem Asię do pijalni czekolady Wedla oraz udaliśmy się na Wawel. Wizytę w "fabryce czekolady" omówię później, zaś jeśli chodzi o Wawel, to z uwagi na wysokie ceny zwiedzania, zobaczyliśmy tylko komnaty królewskie, ogrody królewskie, smoczą jamę i jeszcze jeden element. Łącznie byłem na Wawelu 3 lub 4 razy - Asi się dość spodobało, zwłaszcza jama smoka, z uwagi na niską temperaturę. Było bardzo gorąco, co prawda ja dźwigałem wszystkie bagaże (te duże zostawiliśmy w poczekalni na stacji Kraków Główny), ale mam też lepszą kondycję i z uwagi na ćwiczenia na boisku, mam też większą odporność. Jak wracaliśmy, to zaczął padać deszcz i pojechaliśmy do domu, by się odświeżyć, odpocząć, pogadać z rodziną przy kolacji etc.

20220730_152440.jpg

20220729_141850.jpg

20220729_135909.jpg

20220730_145715.jpg

Rano wstaliśmy, zjedliśmy lekkie śniadanie i pojechaliśmy tramwajem. Wujek nas odwiózł na stację, bo musiał zawieźć mamę do fryzjera - wiadomo, kobieta w każdym wieku chce wyglądać pięknie, zwłaszcza na urodzinach swojego dziecka. Kupiliśmy 4 litry wody gazowanej, zapakowaliśmy do mojego plecaka i pojechaliśmy pod Barbakan. Poszliśmy na rynek, pokazałem Asi kilka lokali, bramę Floriańską, moje ulubione miejsca za dziecka (jak tato miał firmę z wujkiem, o której Wam pisałem w tekstach o grach, to ich biuro było dość blisko rynku), połowę rynku i poszliśmy na lody. W piątek zamówiliśmy sobie lemoniadę z truskawkami, cytrusami i miętą i zimną, białą czekoladę w płynie - Asia wzięła to pierwsze, ja drugie. Nie miała ochoty na nic cięższego. Natomiast w sobotę, zaszaleliśmy. Posiedzieliśmy prawie 2 godziny w klimatyzowanym, gustownie wykonanym lokalu - musieliśmy zapchać jakoś czas, a że na zewnątrz było istne krematorium, to stwierdziliśmy że lepiej posiedzieć w zimnie. Najpierw wypiliśmy zimną kawę z gałką lodów, a potem zamówiliśmy po zestawie lodów. Ja wziąłem zestaw orzechowy - wiele różnych orzechów, gałka lodów orzechowych, płynny karmel kawałki czekolady, bita śmietana, a Asia owocowy - sorbet, pomarańcze, migdały i jakieś inne dodatki. Cena jest dość wysoka, ale jeżeli zarabiacie te 3.5-4 tysiące miesięcznie, to nic się nie stanie jak odwiedzicie taki lokal raz do roku. Będziecie wspominali tę jakość przez wiele miesięcy... Nawet nasza lodziarnia, do której chodzimy co tydzień, nie ma porównania do lodów Wedla. Przy drugiej wizycie, dostaliśmy 10% rabat na zakupy w ich sklepie, więc uznałem, że kupimy fajne pamiątki dla naszych ojców oraz przyjaciół. Po co kupować jakieś smoki, które mają niewiele wspólnego z Krakowem, czy inne bzdury? Lepiej kupić coś praktycznego, oryginalnego, co będzie można wspominać, a nie bzdura, która następnego dnia trafi na zawsze do szafy. Popatrzeliśmy na ofertę sklepu i po krótkiej rozmowie, zgodziliśmy się, że najlepiej będzie kupić czekoladę ze zdjęciem Krakowa. Droższe niż normalnie, ale to czekolada najwyższej jakości, więc myślę że nikt nie będzie narzekał. Skąd ta pewność? Bo kiedyś czytałem tekst o Pijalni Wedla i do ich sklepów, trafiają najlepsze czekolady z fabryk.

20220729_153744.jpg

20220729_154320.jpg

20220729_154710.jpg

20220729_155417.jpg

20220729_154509.jpg

20220729_153008.jpg

20220729_155024.jpg

20220729_153016.jpg

20220729_154243.jpg

20220729_155409.jpg

20220729_155506.jpg

20220729_155635.jpg

20220729_155127.jpg

20220729_154653.jpg

20220729_155139.jpg

20220729_155348.jpg

20220729_155047.jpg

20220729_155359.jpg

20220729_162552.jpg

20220729_154549.jpg

20220729_154557.jpg

20220729_154835.jpg

20220729_154231.jpg

20220729_155538.jpg

20220729_155612.jpg

20220729_155351.jpg

20220729_155517.jpg

20220729_154519.jpg

Potem pokazałem jej resztę rynku, kościoły i inne miejsca ważne dla katolików, ale nie wchodziliśmy do środka - nie chciałem torturować Asi i powiedziałem jej, że świątynie zwiedzimy innym razem, jak będzie chłodniej i nie będzie zmuszona do chodzenia w krótkiej spódniczce. Za rok planujemy przyjechać na dłużej, to pokażę jej również Wieliczkę i nie tylko. Po opuszczeniu okolic rynku, udaliśmy się wzdłuż Wisły na Bulwary Wołyńskie do lokalu, gdzie była impreza rodzinna. Ciocia i wujek wybrali perfekcyjny lokal, jedzenie było pierwszorzędne! W niedzielę wróciliśmy do domu, a ja dostałem urlop dłuższy o tydzień, bo zachorowałem na gardło - zimno było, często zmienialiśmy miejsce z ciepłego na zimne, paliłem fajki jak mi się nudziło i tak się skończyło. Generalnie fajny wyjazd, podobało się nam mimo zmęczenia i klejącego się ciała ;).

20220729_154638.jpg

20220729_154850.jpg

20220729_154239.jpg

20220729_154641.jpg

20220729_154701.jpg

20220729_154537.jpg

20220729_154855.jpg

20220729_160018.jpg

20220729_160308.jpg

20220729_154644.jpg

20220729_160023.jpg

20220729_160714.jpg

20220729_154407.jpg

20220729_162712.jpg

20220729_153747.jpg

20220729_160626.jpg

20220729_162708.jpg

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE BLURT!