Let's start with this - do you have to? It's an individual decision, and if you ask for my opinion ... If I'm not a really devoted fan of a given title, I don't see any sense in it (unless I really want to confront my present reception with my past impressions, for some reason). I only watch selected titles again, because although I like to refresh my memories and emotions, a few years ago I decided that I prefer to watch fresh productions. Unfortunately, a person does not have as much free time as at school + there is not so much opportunity to take a day off at work without consequences and household chores, and it will not be any better ... Unless by some miracle I earn a lot of money.
So, what are the advantages of re-associating with a given work? By developing what I wrote above, you can compare your conclusions from the past with fresh impressions. As I wrote in the text on HxH, which, by the way, inspired me to this short entry, our brain plays tricks on us - it simplifies the past, we forget about what was bad, we idealize what was good and bad, sometimes we have wrong conclusions resulting from too little experience or in other words, our taste was still too bad and we overestimated some plot solutions (or underestimated them, depending on the work we are currently discussing). I am referring to "Dragon Ball" and "The Witcher". Starting with the latter, on the occasion of the premiere of season 1, I heard opinions that the books were so-so, which surprised me a lot. Indeed, these are not the heights of literature, they only maintain a good standard, sometimes touching on the very good one, and sometimes touching on the weakness (but more often the former). Even the less successful elements maintain a sufficiently good level, and those aspects that Sapkowski managed to endure very well with the passage of time. One could even say that it is perfect, taking into account the ideological disputes. On the other hand, Akira Toriyama's comic book is often criticized for various things, usually quite rightly, but on the other hand it is underrated for some things. As I have written in many texts, the fights from the first to the last chapter are drawn really beautifully. Every blow, dodge, muscles, proportion, feel that superhumans are fighting each other, who are able to destroy the planet and it is not a big problem for them. The author is also able to build a really good and sticky story + characters using simple ideas. Until about the 1st transformation of Cell, he was doing it so well that DBZ could defend himself even today, and if he improved its story and solidly rebuild the foundations of the manga, the title could compete with strong titles. At least in some respects.
I like to do it for another reason as well - I can see how much I have developed, i.e. how many things do I pay attention to, whether I perceive worse quality of workmanship in any aspect. As already mentioned, the brain plays tricks on us - we often remember things better than they were (or we idealize them at the beginning - a good proof is, for example, "Far Cry 1" at the time of release). Since I started with an example with games, I will mention one of the best - "Alone in the Dark 1" on the day of the premiere was a great show. At the time of its premiere, there were already 3D games, but most of them (each?) Looked as poor with AitD 1 as AitD after a decade. People raved about the photorealistic graphics, smoothness, etc. It is the same with anime - I have already mentioned DBZ in a positive context, when it comes to a "negative" example, it could be anime from MadHouse studio. Some people have thought for many years that they are great in terms of animation and Pierrot and Toei are not up to them in terms of quality. Well, I still think MH does a very good job, but definitely not in terms of visuals. Yes, their anime is nice, properly made, and if we have too little experience and / or we cannot look beyond our emotions and feelings, we can be deluded. Apart from single episodes, such as Netero vs Meruem (although such cases are at best at best in FMA: Brotherhood), the anime from MH is only a careful, good job and it is difficult to find there any unique scenes that are more difficult to do. The aforementioned studies are rarely able to maintain a fairly equal level (apart from Bones), but more often they show creativity and imagination. It was visible in both series "Naruto", sometimes DBS (although to be honest, I could count such moments on the fingers of one hand). When I was younger, I often did not understand the statements of more experienced people than me and I did not notice the elements they criticized. Today I can see it clearly
There will be a few more reasons, but I will stop at this point, because I would have to limit myself to throwing single entries, and their explanation would be too repetitive in relation to the previous paragraphs. To sum up, although I no longer have the habit of comparing and improving my ratings on MAL websites, when I think that I rated something too high or too low, I still think about it sometimes. Well, such a habit of someone who has been trying to be a reviewer for years.
Zacznijmy od tego - czy trzeba? To indywidualna decyzja, a jeśli pytacie o moje zdanie... Jeżeli nie jestem naprawdę oddanym fanem danego tytułu, to nie widzę w tym sensu (no chyba, że naprawdę chcę zderzyć swój teraźniejszy odbiór z wrażeniami z przeszłości, z jakiś powodów). Sam oglądam ponownie tylko wybrane tytuły, bo choć lubię odświeżać swoje wspomnienia i emocje, to parę lat temu postanowiłem, że wolę oglądać świeże produkcje. Niestety, człowiek nie ma tyle samo wolnego czasu, co w szkole + nie ma tylu możliwości wzięcia wolnego dnia w pracy bez konsekwencji oraz obowiązków domowych, a z tym lepiej już nie będzie... Chyba, że jakimś cudem zarobię mnóstwo pieniędzy.
Zatem, jakie są zalety wynikające z ponownego obcowania z danym dziełem? Rozwijając to co napisałem akapit wyżej, można porównać swoje wnioski z przeszłości ze świeżymi wrażeniami. Jak napisałem w tekście dotyczącym HxH, który notabene zainspirował mnie do tego krótkiego wpisu, nasz mózg płata nam figle - upraszcza przeszłość, zapominamy o tym co było złe, idealizujemy to co było dobre i złe, czasem mamy mylne wnioski wynikające ze zbyt małego doświadczenia lub mówiąc innymi słowy, nasz gust był jeszcze zbyt kiepski i przeceniliśmy pewne rozwiązania fabularne (lub ich nie doceniliśmy, w zależności od dzieła, które obecnie omawiamy). Powołam się na "Dragon Balla" oraz "Wiedźmina". Zaczynając od tego drugiego, przy okazji premiery 1 sezonu, słyszałem opinie, że książki były takie sobie, co mnie bardzo zdziwiło. Fakt, nie są to wyżyny literatury, trzymają jedynie dobry poziom, czasem zahaczając o ten bardzo dobry, a czasem dotykając słabości (ale częściej to pierwsze). Nawet te mniej udane elementy, trzymają dostatecznie dobry poziom, a te aspekty, które udały się Sapkowskiemu, bardzo dobrze zniosły upływ czasu. Można by wręcz rzec, że idealnie, biorąc pod uwagę spory światopoglądowe. Z kolei komiks Akiry Toriyamy często jest krytykowany za różne rzeczy, zazwyczaj jak najbardziej słusznie, ale z drugiej strony jest niedoceniany za niektóre rzeczy. Jak pisałem w niejednym tekście, walki od pierwszego do ostatniego rozdziału, są narysowane naprawdę prześlicznie. Każdy cios, unik, mięśnie, proporcja, czuć że walczą ze sobą nadludzie, którzy są w stanie rozwalić planetę i nie sprawia im to dużego problemu. Autor potrafi też zbudować naprawdę dobrą i trzymającą się kupy fabułę + postacie za pomocą prostych pomysłów. Do mniej-więcej 1 przemiany Cella wychodziło mu to tak dobrze, że DBZ nawet dzisiaj mógłby się obronić, a gdyby poprawić jego fabułę i solidnie przebudować podstawy mangi, tytuł mógłby nawiązać rywalizację z mocnymi tytułami. Przynajmniej w niektórych aspektach.
Lubię to robić również z innego powodu - mogę zobaczyć jak bardzo się rozwinąłem, tzn. na ile rzeczy zwracam uwagę, czy dostrzegam gorszą jakość wykonania w dowolnym aspekcie. Jak już wspominałem, mózg płata nam figle - często lepiej zapamiętujemy rzeczy niż nimi były (lub idealizujemy je już na początku - dobrym dowodem jest np. "Far Cry 1" w czasie premiery). Skoro zacząłem od przykładu z grami, to powołam się na jeden z najlepszych - "Alone in the Dark 1" w dniu premiery był doskonałym show. W czasie jego premiery były już gry 3D, ale większość z nich (każda?) wyglądały przy AitD 1 równie słabo, co AitD po dekadzie. Ludzie zachwycali się fotorealistyczną grafiką, płynnością etc. Tak samo jest z anime - o DBZ już powiedziałem w pozytywnym kontekście, jeśli chodzi o "negatywny" przykład, to mogą nim być anime od studia MadHouse. Niektórzy ludzie, przez wiele lat uważali, że są one świetne pod względem animacji i Pierrot oraz Toei nie mają do nich startu pod względem jakości. Cóż, nadal uważam że MH robi bardzo dobrą robotę, ale na pewno nie w kwestiach wizualnych. Owszem, ich anime są ładne, poprawnie wykonane i jeżeli mamy zbyt małe doświadczenie i / lub nie umiemy spojrzeć ponad swoje emocje oraz odczucia, to możemy ulec iluzji. Pomijając pojedyncze odcinki, jak Netero vs Meruem (choć i takie przypadki wypadają co najwyżej nieźle przy FMA: Brotherhood), to anime od MH są jedynie staranną, dobrą robotą i trudno tam znaleźć jakieś wyjątkowe sceny, które trudniej wykonać. Wcześniej wspomniane studia, rzadko kiedy potrafią utrzymać w miarę wyrównany poziom (poza Bones), ale częściej wykazują się kreatywnością i wyobraźnią. Widać to było w obu seriach "Naruto", czasami DBS (choć tu będąc szczerym, takie momenty mógłbym chyba policzyć na palcach 1 ręki). Jak byłem młodszy, to często nie rozumiałem wypowiedzi bardziej doświadczonych ludzi ode mnie i nie dostrzegałem elementów, które krytykowali. Dziś to widzę jak na dłoni
Znajdzie się jeszcze kilka powodów, ale w tym momencie przestanę, bo musiałbym się ograniczyć do rzucania pojedynczymi hasłami, a ich wyjaśnienie byłoby zbyt powtarzalne względem wcześniejszych akapitów. Reasumując, co prawda nie mam już nawyku porównywania i poprawiania swoich ocen na serwisach typu MAL, gdy uznam że oceniłem coś zbyt wysoko lub zbyt nisko, ale nadal czasami o tym myślę. Cóż, taki nawyk kogoś, kto od lat próbuje być recenzentem.