A long time ago, when I enjoyed a discussion on the internet, some people said quite often that there is no difference between a favorite and a best title. I often told them that they were wrong. Recently, I read 2 random statements on the internet and I remembered about this issue. Generally agree, this is not an important issue, it is a problem of the first world and people who have too much free time, but on the other hand, I prefer to take care of such things - it's kind of crap, but it contributes to the ordering of the world in a small way, such as in the event of disposing of any false information. So what is the difference between these two words? A favorite is not necessarily the best, and the best is not necessarily a favorite. You can like something for different things, but it is worth remembering that liking does not always go hand in hand with quality. If only because a person with no experience or option of choice will like what he has (possibly his expectations will be lowered). According to the principle - "if you don't like what you like, you like what you have". Proof - when we do not have access to new games, consoles, we play old titles. If we do not have access to first-choice entertainment, we reach for those that are lower in the hierarchy of priorities and under normal conditions we would not reach for them. If we do not have a pretty partner (or when we are looking for an item in the store), for various reasons, we take what is. You can also like something for various reasons, such as poor products (or those that fall short of certain standards) and then we call it "guilty pleasure". So, back to the question, but answering it in a different way - what else is the difference between the favorite and the best? The same thing as driving a Russian Lada car from a German Mercedes - the quality of workmanship.
I will develop it with specific examples. I'll start with something simple - I personally love DBZ and DBS (although the story started to be noticeably worse since Cell's first transformation, and before that it was a shounen that could defend itself even in today's competition), but I realize that apart from some elements, this title is poor or average. I really like watching "Man of Steel", not only for the effects and vibe of "Dragon Ball", but also for the characters and partly the script. However, I see a lot of his mistakes and an idiotic script that could have been written much better. Personally, I really like both the manga and anime "Bleach" and "Hunter x Hunter". I enjoy watching both of them - I like this atmosphere, I like the characters, I follow the plot with pleasure (would I actually follow - "Bleach" broke down at some point, and HxH will never end, so I don't want to follow it ... At least comic book versions), I watch the best fight scenes, I listen to the best songs on YT ... However, I think HxH is a very good anime or story, not "Bleach". Before you write a critical comment, let me elaborate - "Bleach" is in some respects a better anime (music, sometimes animation - while MadHouse keeps some anime on a fairly high level, it's just a good, artisanal job where there is not much of it. creativity on the part of the animators unlike "Naruto", sometimes "Bleach", or Bones' anime), but it loses in other fields. This is primarily the fault of Kubo Tite, not the Pierrot studio. HxH also has its problems, you can complain about various aspects (and I partially agree with this criticism), but IMO is better in almost every way. The fights are more varied, the story is more extensive, in my opinion it is much more interesting and I care more about the characters - it also seems to me that these live their lives, and do not stand still like NPCs from computer games.
The example does not suit you? Well then I will put it more simply - although I have a certain fondness for OP, I am not able to like it again and it probably will not change, maybe it would be different if its decent adaptation was created, as in the case of HxH 2011 or FMA : B. I am rejected by the dash (in some respects, not the dash as a whole, Eiichiro can draw beautifully), the disgusting dragging of the anime and the excessively cartoonish atmosphere in the above-mentioned aspects. Despite these complaints, I still haven't gotten to know a better long anime in this genre. I do not count the FMA, because although you can compare both titles due to the large number of similarities, at the same time they differ too much for this comparison to be 100% honest. Subjectively, OP can be considered a piece of shit like anything else, but I don't necessarily have to take these kinds of opinions seriously. If one were to judge OP reliably, it outclasses the competition in many respects - the comic book still holds a high level, not counting some problems (e.g. Oda too often repeats certain patterns, such as Kurumada or Toriyama, but on an incomparably smaller scale) or weaker arks, which failed (Fishman Island, Skypiea in the anime) or suffered noticeably from certain problems (Dressrosa). The plot and characters, looking at the overall picture, noticeably outperform the competition. If you look at single aspects, there would be elements that Kishimoto or Togashi came up with better, but despite all my sympathy for both authors, the OP is simply better. The same with the power system, but in this case the OP has a worthy competitor - HxH and, to a lesser extent, "Naruto". Clarification - For a long time the power system in "Naruto" was great for me, but unfortunately Kishimoto developed it too little in later chapters. I'm talking about genjutsu, taijutsu and some ninjutsu skills. The techniques of illusion and manipulation were not enough, the representatives of taijutsu too (although this way of fighting gives a huge field to show off - see "Legend of Korra" or HxH), and ninjutsu too quickly followed the path of DBZ, opting for pure power, leaving behind creative and clever use (as in "Jojo's Bizarre Adventure", "Boku no Hero Academia", "Hunter x Hunter"). I could go on like that, but it doesn't make sense to me, I just had to show that OP is definitely not one of my favorite titles, but it doesn't really affect my rating.
I may not be completely precise, but I hope you understood what I was trying to convey. I am happy to discuss with you as usual.
Dawno temu, gdy dyskusja w internecie sprawiała mi większą radość, to niektórzy ludzie dość często mówili, że nie ma różnicy między ulubionym, a najlepszym tytułem. Często im tłumaczyłem, że się mylą. Ostatnio przeczytałem 2 randomowe wypowiedzi w internecie i przypomniałem sobie o tym zagadnieniu. Generalnie zgoda, nie jest to ważna sprawa, jest to problem pierwszego świata i ludzi, którzy mają za dużo wolnego czasu, ale z drugiej strony, wolę dbać o takie rzeczy - niby to pierdoła, ale w drobnym stopniu przyczynia się do uporządkowania świata, jak w przypadku pozbywania się każdej nieprawdziwej informacji. Zatem, czym się różnią te dwa słowa? Ulubione niekoniecznie musi być najlepsze, a najlepsze niekoniecznie musi być ulubionym. Można coś lubić za różne rzeczy, ale warto pamiętać, że sympatia nie zawsze idzie w parze z jakością. Choćby z tego powodu, że człowiek bez doświadczenia lub opcji wyboru, będzie lubił to, co ma (ewentualnie jego oczekiwania będą obniżone). W myśl zasady - "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma". Dowód - jak nie mamy dostępu do nowych gier, konsol, to gramy w stare tytuły. Jak nie mamy dostępu do rozrywki pierwszego wyboru, to sięgamy po te, które są niżej w hierarchii priorytetów i w normalnych warunkach byśmy po nie nie sięgnęli. Jak nie mamy ładnej partnerki lub partnera (albo gdy szukamy w sklepie jakiegoś przedmiotu), z różnych powodów, to bierzemy to, co jest. Można też coś lubić z różnych powodów, np. słabe produkty (względnie takie nie spełniające pewnych standardów) i wówczas nazywamy to "guilty pleasure". Zatem, wracając do pytania, ale odpowiadając na nie w inny sposób - czym jeszcze różni się ulubione od najlepszego? Tym samym, czym się różni jazda rosyjskim autem marki Lada od niemieckiego Mercedesa - jakością wykonania.
Rozwinę to na konkretnych przykładach. Zacznę od czegoś prostego - osobiście uwielbiam DBZ i DBS (mimo, że od pierwszej przemiany Cella fabuła zaczęła być zauważalnie gorsza, a wcześniej był to shounen, który mógłby się obronić nawet przy dzisiejszej konkurencji), ale zdaję sobie sprawę, że poza niektórymi elementami, ten tytuł jest słaby lub przeciętny. Bardzo lubię oglądać "Man of Steel", nie tylko za efekty i vibe "Dragon Balla", ale również postacie i częściowo scenariusz. Dostrzegam jednak mnóstwo jego błędów i idiotyczny scenariusz, który można było napisać znacznie lepiej. Osobiście bardzo lubię zarówno mangę, jak i anime "Bleach" oraz "Hunter x Hunter". Oglądanie obu sprawia mi radość - lubię ten klimat, postacie darzę sympatią, z przyjemnością śledzę fabułę (czy w zasadzie śledziłbym - "Bleach" w pewnym momencie się popsuł, a HxH nigdy się nie skończy, więc nie chce mi się go śledzić... Przynajmniej komiksowych wersji), oglądam najlepsze sceny walk, słucham najlepszych piosenek na YT... Jednakże to HxH uważam za bardzo dobre anime lub historię, a nie "Bleacha". Zanim napiszecie krytyczny komentarz, to pozwólcie, że rozwinę - "Bleach" w pewnych aspektach jest lepszym anime (muzyka, czasem animacja - choć MadHouse utrzymuje dość wysoki poziom niektórych anime, to jest to jedynie dobra, rzemieślnicza robota, w której nie ma zbyt dużo kreatywności ze strony animatorów w przeciwieństwie do "Naruto", czasem "Bleacha", czy anime studia Bones), ale przegrywa na innych polach. Jest to przede wszystkim wina Kubo Tite, a nie studia Pierrot. HxH też ma swoje problemy, można narzekać na różne aspekty (i częściowo się zgadzam z tą krytyką), ale IMO jest lepszy niemal pod każdym względem. Walki są bardziej urozmaicone, historia jest bardziej rozbudowana, wg mnie jest zdecydowanie ciekawsza oraz bardziej mi zależy na postaciach - wydaje mi się również, że te żyją swoim życiem, a nie stoją w miejscu jak NPC z gier komputerowych.
Nie pasuje Wam przykład? No to jeszcze powiem prościej - mimo, że mam pewien sentyment do OP, to nie jestem w stanie go na nowo polubić i zapewne się to już nie zmieni, może by było inaczej, gdyby powstała jego porządna adaptacja, jak w przypadku HxH 2011 lub FMA:B. Odrzuca mnie kreska (w niektórych aspektach, nie kreska jako całość, Eiichiro potrafi prześlicznie rysować), obrzydliwe przeciąganie anime oraz nadmiernie kreskówkowy klimat w w/w aspektach. Mimo tych narzekań, to nadal nie poznałem lepszego, długiego anime w tym gatunku. FMA nie liczę, bo choć można zestawić oba tytuły z racji dużej liczby podobieństw, to jednocześnie za bardzo się różnią, by to porównanie było w 100% uczciwe. Subiektywnie można uważać OP za kupę gówna, tak jak cokolwiek innego, ale niekoniecznie muszę traktować na poważnie tego typu opinie. Gdyby oceniać OP w sposób rzetelny, to w wielu aspektach deklasuje konkurencję - komiks ciągle trzyma wysoki poziom, nie licząc niektórych problemów (np. Oda zbyt często powtarza pewne schematy, jak Kurumada albo Toriyama, ale na nieporównywalnie mniejszą skalę) lub słabszych arców, które się nie udały (Fishman Island, Skypiea w anime) lub cierpiały w zauważalny sposób na pewne problemy (Dressrosa). Fabuła i postacie, patrząc na całokształt, zauważalnie górują nad konkurencją. Gdyby patrzeć na pojedyncze aspekty, to znalazłby się elementy, które Kishimoto lub Togashi wymyślili lepiej, ale mimo całej mojej sympatii do obu autorów, to OP jest po prostu lepsze. To samo w przypadku systemu mocy, aczkolwiek w tym przypadku OP ma godnego konkurenta - HxH i w mniejszym stopniu "Naruto". Wyjaśnienie - przez długi czas system mocy w "Naruto" był dla mnie świetny, ale niestety Kishimoto za słabo go rozwinął w późniejszych rozdziałach. Mówię tu o genjutsu, taijutsu i niektórych umiejętnościach ninjutsu. Technik iluzji i manipulacji było za mało, przedstawicieli taijutsu też (mimo że ten sposób walki daje olbrzymie pole do popisu - patrz "Legend of Korra" lub HxH), zaś ninjutsu zbyt szybko poszły drogą DBZ, stawiając na czystą siłę, zostawiając w tyle kreatywne i sprytne zastosowanie (jak w "Jojo's Bizarre Adventure", "Boku no Hero Academia", "Hunter x Hunter"). Mógłbym tak wymieniać dalej, ale nie ma wg mnie sensu, miałem tylko pokazać, że OP zdecydowanie nie należy do moich ulubionych tytułów, ale nie ma to większego wpływu na moją ocenę.
Może nie wyraziłem się w pełni precyzyjnie, ale mam nadzieję, że zrozumieliście, co chciałem przekazać. Chętnie z Wami podyskutuję jak zwykle.